Na przednówek przed końcem każdego miesiąca, kiedy to kabza pusta i człek prosty o bijałce pomarzyć może aby, trza przypominać o sposobie w skryptach zawartym. Reymont pisał w „Chłopach” : ”- Ciężki latoś przednówek nawet la gospodarzy.- Kto ma jeno lebiodę z otrębami, temu nie potrza mówić o biedzie.”. Kasprowicz zaś w dwudziestej trzeciej „Ksiedze ubogich” napisał „Czy może głód się przyczołga Z lebiodą i zwiędłym jarmużem?” Ziele lebiodą zwane, bogate w białko albo witaminy uprawiane niegdyś było. Należy zebrać lebiody młode listki i podgotować lekko ać saponin się wyzbyć. Postawić patelnią na ogniu, skoro się zagrzeje usmażyć sparzone liście. Wziąć kaszę jęczmienną i na sypko ugotować. Połączyć kaszę z lebiodą i ze smakiem zajadać.

Uwielbiam kaszę, a to danie też wygląda smakowicie. Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńTym bardziej smakowita, że zrobiona w piekarniku słonecznym z odrobiną wody. Smak wtedy pozostaje w kaszy.
UsuńLebioda jest smaczniejsza od szpinaku, ale gdzieś czytałam, że należy ją zrywać do maja, bo później jest niezdrowa? Prawda to? Kiedy można zbierać?
OdpowiedzUsuńWedług mojej wiedzy można ją zrywać później, ale najlepiej młode listki i tak jak napisałem najlepiej sparzyć tudzież zagotować.
UsuńJa mam po prostu jarmuż na poletku;)
OdpowiedzUsuńTak, z tym, że teraz tą nazwą określa się konkretną roślinę, a kiedyś była to nazwa potrawy. Niemniej jednak fakt godny pozazdroszczenia :)
UsuńLebioda = Komosa biała.
OdpowiedzUsuńcyt: ..." podgotować lekko ać saponin się wyzbyć."
Nic się nie zmieniło, młode czy starsze liście po obgotowaniu są wartościowe. Tylko łodyga starsza jest włóknista, więc do gara trafiają tylko jej górne części (te nie zwłókniałe).
Obgotowane zielsko (pozbawione saponin) jest bardzo wartościowe i w przeszłości roślina była normalnie uprawiana.
Co do jarmużu, to skubany wytrzymuje mrozy i nieraz go spod śniegu na działce zbierałem, a czasem złodzieje :-(
Taka kasza czy z 1 czy z 2 zielskiem, jest bardzo pożywna. Jeśli do tego omaścimy przetopioną słoniną ze skwarkami (po WIELKOPAŃSKU) i przyprawimy po swojemu. To wyjdzie i tanio i zdrowo i bez piekarnika.
Co do nazewnictwa. Ludzie potrafią mocno przekręcać nazwy i pod tą samą nazwą może się kryć co innego. Nie będę zagłębiał się w tą tematykę, ale znam rzecz z autopsji, jak to jest w najbliższej rodzinie.
Włościanin, jak nie skłusował, to jadał na co dzień potrawy bezmięsne. Drzewiej wiejscy chłopcy wspinali się na drzewa i "wybierali wronom młode". Na własne uszy słyszałem od osób urodzonych przed wojną, którzy to robili. Myślę, że tuż po wojnie też. Oczywiście jajka też wybierano.
Pies