środa, 27 sierpnia 2025

Chilli ze starych warzyw

Wpadło mi w ręce ostatnio trochę warzyw, które, z uwagi na mało atrakcyjny wygląd, nie nadawały się już do sprzedaży. W opinii kierownictwa sklepu nadawały się do śmietnika, a w mojej do konsumpcji. Może nie na świeżo, ale po poddaniu obróbce termicznej, najlepiej wysokiej. Do tego jakiś kryzysowy dodatek białkowy i mamy gotowe danie na szybko.

Składniki:

- miękkie pomidory
- pomarszczona papryka
- chili w proszku
- czerwona fasola w puszce


Wykonanie:

Paprykę i pomidory kroimy i pieczemy w nagrzanym do 180 stopni Celsjusza piekarniku, aż się podpieką.
Ugniatamy razem, mieszamy, dodajemy fasolę i chwilę dusimy na małym ogniu.
Podajemy z ryżem.



3 komentarze:

  1. Takie warzywa zdarzają się chyba każdemu? Bo to i w lodówce miejsca braknie czy też zwyczajnie zjemy coś innego a na 3 dzień trza ratować przed zepsuciem, to co czeka w kolejce do pożarcia.
    Ja też nie jestem super zorganizowany i bywa, że tworzę coś czego nie planowałem, by się nie popsuły wczorajsze zakupy. Szczególnie latem, gdy temperatura wysoka, łatwo o takie przypadki.

    Piekarnik zastąpił bym patelnią (wiem, trza kontrolować) albo rondlem i podlewał wodą, a chili w proszku, to chyba z fasolą do spółki nie z TEJ bajki? :-)

    Tak z innej mańki. Ciągła kontrola nad wszystkim (gdy człowiek w biegu) może doprowadzić do obłędu. Tańsze pomidory bywają miększe, choć niektóre "kierownictwa" wolą wyrzucić niż obniżyć cenę! Hmm, nie jestem ekonomistą ale słyszałem coś tam o zmowach i kartelach :-)

    Z jeszcze "inkszej mańki". Zaobserwowałem ciekawy trend cenowy w temacie pomidora. Teraz, gdy sezon i pomidor najtańszy, handel obniża ceny wielu przetworów, zniechęcając do produkcji domowych. Tylko zapewne rolnicy i działkowcy są poza zasięgiem sprytnych cwaniaków marketingowców.
    To bardzo źle, że się odzwyczaja ludzi od robienia przetworów, w sezonie, gdy nadmiar surowca (BO CZĘŚĆ SIĘ MARNUJE) a rosnące młode pokolenie nie ma wzorców, zna tylko półki sklepowe :-(
    Dobra, bo wyjdzie, że ględzę!
    Jestem świeżo po "inwazji wczesnych jabłek" czyli urodzaju. Przeżyłem! :-)
    Co ja się musiałem nakombinować ("stawanie na uszach") aby zerwane jabłuszka i spady nie zgniły! A wędrując turystycznie widzę tu i ówdzie sterty gnijących owoców :-(
    Rozdając GRATIS wiaderkami "wbijałem w mózg" obdarowywanym, prawdę: To są EKO i ORGANICZNE. Czy wiesz jaka by była cena w sklepie? Jak co, to mam jeszcze 2 wiadra ... .
    Ech, na stole jabłuszko, w jabłuszku robaczek ... :-)
    Pies vel Apfeldog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to właśnie o to chodzi, żeby były pieczone, bo mają inny smak :)
      Co do wyrzucania, to oddawanie starych warzyw nie leży w ekonomicznym interesie nikogo. Coś tam się wszyscy zasłaniają tym piekarzem z Legnicy, zupełnie pomijając, że dostało mu się za wały na VAT, który jest w PL święty, a nie za obdarowywanie ludzi darmowym chlebem.

      Usuń
    2. Rus by odpowiedział: "z wody, eto ribka, wsjo szto z wody eto ribka!" :-) Pewno jakaś subtelna różnica jest.
      Może przez darmochę surowca, ten piekarnik się "zamortyzuje" :-)
      Co do ekonomii, to ja praktyk bez tytułu.
      Te "pręgi na plecach i twarzy" to kamuflarz tygrysa, po pałach balcerka i jewo swołoczy :-)
      Wspomniałem nie o rozdawnictwie tylko UTRZYMYWANIU CEN i wywalaniu produktów. Coś takiego zdarzyło się dawno w Anglii, gdzie wywalano herbatę ze statków do wody, aby ceny nie poszły w dół (pamiętam z historii).
      Taaa, o piekarzu słyszałem tylko w mediach, a każdy wie, że : TRLEWIZJA KŁAMIE! :-)
      Pan Kluska nie chciał się podzielić z BANDZIORAMI swoimi pieniędzmi, to zrobiono Go przestępcą w majestacie BEZPRAWIA.

      Mało to kulinarnie, więc dodam: nawet ja wyczuwam różnicę między ziemniakiem z piekarnika (drogo) a z ogniska (darmocha), Którego za chwilę nie będzie można wcale palić, chyba, że z asystą strażaków, ale to będzie wymagało dodatkowej opłaty. Więc nielicznych będzie na to stać :-)
      Ekonomista WIE co napisałem!
      Pies

      Usuń