To od początku. Wymyślono w firmie, że co dwa tygodnie będą owocowe czwartki. W ramach tych czwartków są nie tylko pudła z owocami, ale też wyciskane soki. Zawsze trzy, z czego jeden zawsze gruszkowo-jabłkowy. Jeden raz tak się złożyło, że sok nie został dopity do momentu, w którym przyjechał nowy. Stary poszedł do wyrzucenia. Zresztą już i tak zaczął smakować dziwnie. Postanowiłem, że zgarnę go na cydr, czym wzbudziłem wielkie zdziwienie u niektórych i zwątpienie u kolejnych :) No bo o co chodzi. Ostatnio w szkole robili nam test wielkiej piątki. Celem było wskazanie każdemu z uczestników planu indywidualnego rozwoju. O samym teście jeszcze napiszę, ale co jest istotne, to, że wskaźnik C wyszedł mi prawie maksymalny. Co to oznacza? Że rzucam pomysłami i to w dodatku tak, jak to się mówi, "out of the box". Problem z pomysłami bywa czasem taki, że ludzie często je rzucają, ale nie chcą ich realizować. Ja je realizuje, a konkretnie biorę za nie odpowiedzialność i dopilnowuję ich realizacji, bo nie zawsze jestem to ja w sensie bezpośrednim. Tak udało mi się w firmie powiesić wodny worek treningowy. Sam pomysł worka był dziwny, a jak już poszedł tekst o wodnym, to złapano się za głowę. Otóż wodny worek w lepszym stopniu imituje ciało człowieka. Worek wisi i przyjmuje na siebie razy pracowników, którzy wyładowują się na nim, zamiast na współpracownikach.
Żeby realizować pomysły, ktoś Wam musi uwierzyć czy tam zaufać. No i tu pojawia się problem. Jeśli po drugiej stronie macie osobę otwartą, to worek będzie wisiał. Jeśli nie, to nawet nie zanotuje. Najgorzej, jak Wam nawet nie zakomunikuje, że to głupi pomysł. W sumie jest jeszcze gorsza sytuacja. kiedy osoba po drugiej strony sama zagaduje o pomysły, ale nie jest gotowa na odpowiedzi :) Wszystko wymaga pewnego wyczucia. Najbezpieczniej jest, oczywiście, nie angażować się w ogóle, ale jeśli już dacie się wciągnąć w pułapkę, to wycofać się, jak tylko zorientujecie się, że grunt nie jest podatny, bo inaczej przepalicie energię, a w pracy energia jest potrzebna :) Ja w swoim życiu miałem osoby różne. Jedne były otwarte, jedne w ogóle, a jedne udawały, że są, także jestem już pomysłowym weteranem i szybciej widzę flagi :)
Składniki:
- sok jabłkowy
- drożdże do cydru
- mąka
- kwaśne jabłka
- rodzynki
- olej
Wykonanie:
Do soku dodajemy drożdży. Wkładamy do pojemnika fermentacyjnego i zostawiamy na 16 dni.
Do mąki dodajemy trochę oleju i tyle cydru, żeby powstała nam lejąca się masa, z której następnie smażymy cienkie naleśniki.
Kładziemy je na naleśnik, który następnie zawijamy jak na zdjęciu.
Podajemy z cydrem.
Wyglądają bosko, ja zazwyczaj jem je na słodko.
OdpowiedzUsuń