środa, 11 października 2023

Coffin bread

Wpis z cyklu bardzo lubianego przeze mnie internetowego antytrendu jakim jest "smutne jedzenie w pracy. Pisałem o tym wiele razy, więc nie będę się powtarzał. Jedni powiedzieliby, że wpis jest jeszcze bardziej smutny, bo co do zasady trumna wzbudza w społeczeństwie takie skojarzenia. Trochę tak jest, ale nie traktowanie trumny jako pudła na zwłoki jest przejawem fiksacji funkcjonalnej, na którą ja nie cierpię. Inni, lubiący się przyczepić i wyrywają się do pouczania wspomną coś o tym, że przestrzeliłem przed Halloween, ale jestem raczej zwolennikiem polskich Dziadów, które również można poprowadzić w zabawowym kierunku.

Prawda jest taka, że w wyniku działania Jadłodzielni wszedłem w posiadanie nadmiarowego bochenka chleba, który postanowiłem wykorzystać do tego dania, z którego zamiarem zrobienia zbieram się już od dawna, a tak jak praca nie ma być przyjemnością, ani miłym miejscem, tylko środkiem do zdobycia pieniędzy, tak i jedzenie w pracy nie ma ładnie wyglądać, tylko szybko napełnić kichę.

Danie pochodzi z państwa, którego nazwy nie można wypowiadać, bo większość państw nie uznaje jego istnienia, a konkretnie z miasta Tainan :)

Składniki:

- grzyby
- cebula
- mąka
- mały foremkowy chleb


Wykonanie:

W chlebie odcinamy górę i wydrążamy środek. Nie wyrzucamy, bo może nam się przydać do innych dań. Np. tego.
Grzyby podsmażamy z cebulą. Posypujemy mąką, zasmażamy razem i dolewamy wody, cały czas mieszając tak, aby powstał nam kremowy sos, który potem wkładamy do chleba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz