Nastał sezon na cukinię. Podaż duża, a dzięki temu, ceteris paribus, jej cena jest niska. Od jakiegoś czasu kucharze upodobali sobie przetwarzania jej na pewną lekką formę makaronu. Tym bardziej, że możemy z niej zrobić spaghetti, pappardelle, czy nawet lasagna, czyli taki makaron z którego robi się danie o podobnej nazwie.
Generalnie lasagna jak i testarolli, z uwagi na prostotę wykonania są najstarszymi formami makaronu, a uważa się, że najstarsze spisane wzmianki o lazanii są z XIII wieku, przy czym przepis na nią znaleziono we włoskiej książce kucharskiej Liber de Coquina, która co prawda teraz jest przechowywana w Paryżu, ale to dlatego, że Kaśka Medycejska nauczyła Francuzów gotować. Już pierwsza wersja tego dania miała co najmniej dwa warianty, dlatego mamy tu pełną dowolność jeśli chodzi o nadzienie, niczym jak z pierogami. Badając nazwę, etymolodzy wskazują na jeszcze starsze pochodzenie dania, czyli starożytność.
Postanowiłem przygotować lekką, letnią wersję tego dania, ale czegoś mi brakowało. Sięgnąłem do nauki i okazało się, że groszek doskonale komponuje się z ziemniakami.
Danie jest reprezentantem znanego antytrendu smutne jedzenie w pracy.
Danie jest reprezentantem znanego antytrendu smutne jedzenie w pracy.
Składniki:
- cukinia
- przecier pomidorowy
- groszek konserwowy
- ziemniaki
Wykonanie:
Cukinię kroimy wzdłuż, w cienkie plasterki. Układamy je w żaroodpornym naczyniu.
Dodajemy groszek, zalewamy przecierem i na to znów kładziemy plasterki cukinii.
Przykrywamy warstwą pogniecionych ziemniaków.
Pieczemy w piekarniku, aż ziemniaki zaczną się nam lekko rumienić.
Dodajemy groszek, zalewamy przecierem i na to znów kładziemy plasterki cukinii.
Przykrywamy warstwą pogniecionych ziemniaków.
Pieczemy w piekarniku, aż ziemniaki zaczną się nam lekko rumienić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz