piątek, 24 lutego 2023

Pasta ca' muddica i praca zdalna.

Dziś sycylijskie bieda jedzenie oraz smutne jedzenie w pracy. Z tym, że dzisiaj wyjątkowo pracę wykonuję z domu. Wyjątkowo, bo pomimo, że mogę pracować zdalnie, to z uwagi na specyfikę mojego zawodu, wolę jednak być na miejscu, gdzie mam kontakt z ludźmi.

Co prawda w mojej branży praca zdalna była czymś prawie normalnym, a okazjonalna praca zdalna, to już w ogóle minimum. Niewiele firm w branży nie oferowało takiej możliwości i były to zazwyczaj te, w których mało kto chce pracować i to nie tylko ze względu na brak możliwości pracy zdalnej. Dlaczego pisałem w czasie przeszłym? Bo mowa tu o okresie przed pandemią, podczas której, najbardziej oporne firmy zostały do takiej formy zmuszone. Co się okazało? Że wszelkie obawy odnośnie rozleniwienia pracowników w domu były bezpodstawne. Firmy konsultingowe i analitycy prześcigali się w badaniach i raportach jak to efektywność takiej pracy wzrosła (bo między innymi nikt nie przeszkadzał na open space) i jak bardzo zdecydowana większość managerów jest z takiej formy zadowolona. Zadowolenie wzrastało, wraz ze spadkiem kosztów w postaci mediów, kawy, a u niektórych nawet i czynszu za wynajem. Co więcej, można było zatrudnić do firmy znajdującej się w jakimś bardzo bogatym regionie, pracowników z biedniejszych części kraju, czy kontynentu, którym płaciło się mniej niż lokalnym. Wszyscy zadowoleni, hajs płynie.
Nagle po 3 latach, zmiana narracji. Firmy komunikują, że chcą wycofać się z pracy zdalnej. Co się zmieniło? Czy pracownicy zaczęli nagle gorzej pracować? Nic z tych rzeczy. Zmieniło się, to, że nagle praca zdalna nie może być formą oszczędności firmy, bo według nowych przepisów, które nadchodzą wielkimi krokami, pracodawca musi zwrócić pracownikowi koszty funkcjonowania jego domowego biura. Dla firm, które za wszelką cenę ograniczają koszty taka sytuacja jest nie do przyjęcia. Tym samym deklarują rezygnację z takich form popartą opinią (nie badaniem) jakiegoś guru, który "mówi jak jest" :)

Jak będzie u mnie? Bez zmian. Moja firma wprowadziła pracę zdalną dla komfortu pracownika, a nie po to żeby zaoszczędzić. Ja dalej będę z niej korzystał okazjonalnie, na przykład, jak dziś, kiedy miałem po raz piąty uśpić mojego psa, ale kolejny raz się rozmyślił :)

Danie, które zrobiłem, wymaga od nas znacznie mniej uwagi niż przysługująca pracownikowi przerwa. Swego czasu było zarezerwowane dla najniższych lotów biedoty, oryginalnie podawane z zeskrobanymi z dna beczki resztkami anchois, obecnie jako sycylijski przysmak serwowane w różnych odsłonach.

Składniki:

- makaron
- czerstwy chleb
- ostra papryka
- olej


Wykonanie:

Chleb wkładamy do kruszymy, ale nie mielimy. Możemy użyć blendera. Chodzi o to, żeby to były raczej większe okruchy niż bułka/chleb tarty. Smażmy na oleju, ale na takiej ilości, żeby całość nie pływała. Na koniec dodajemy ostrą paprykę.
Makaron gotujemy, wykładamy na talerz i posypujemy przysmażonym chlebem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz