niedziela, 12 lutego 2023

Hot dog sliders, czyli przekąska filmowa

W ramach filmowej niedzieli coś do filmu i trochę o filmowych wizjach dystopijnego jedzenia i jak w jakim stopniu odbiegają od rzeczywistości.
W 1973 powstał kultowy film "Zielona pożywka". U nas trochę mało znany, ale sam motyw soylent (połączenie słów soya - soja i lentil - soczewica) green jest bardzo powszechnym easter eggiem w pop kulturze. Od tego filmu wzięła swoją nazwę słynna punk rockowa kapela Green Day. Akcja dzieje się w 2022, ludzi jest tak dużo, że trzeba było wymyślić jakiś ekonomiczny sposób wykarmienia takiej ilości ludzi, którym podaje się zielone bryłki nazywane właśnie zieloną pożywką. Oczywiście jedzenie jakie obecnie znamy też istnieje, ale jest bardzo drogie. 
Generalnie film się za wiele nie pomylił, bo przy ciągle powiększającej się ilości ludzi i braku miejsca, jedzenia w końcu musi brakować, tym bardziej takiego jak mięso, gdzie produkcja jest nieefektywna, bo więcej substancji odżywczych wkładamy niż uzyskujemy w ramach produktu końcowego. Sposoby na zmniejszenie tej różnicy były różne. Od środków przyspieszających wzrost masy, znanych również w półświatku sportowym, po ustalenie elastycznej definicji handlowej mięsa, gdzie określa nią wszystkie jadalne części zwierzęcia, czyli skóra, kopyta, jelita itp. Z czasem i to przestało wystarczyć. Już podczas wojny Wielka Brytania eksperymentowała z jedzeniem planktonu. Projekt porzucono, ale 20 lat później odkryto grzyb fusarium venenatum, który miał strzępki podobne do włókien mięśniowych i dużą ilość białka, dzięki temu dopracowano substytuty mięsa, po to, żeby ewentualne przejście na tego typu produkty było czymś co się określa jako smooth transition. Aby różnica była ledwie dostrzegalna.
Inny pomysł poradzenia sobie z problemem, to mięso z probówki. Proces wygląda tak, że umieszcza się komórki w środowisku przypominającym ciało i one tam sobie rosną. To tak w skrócie. Póki co jest to jeszcze bardzo drogi proces, ale daje nadzieje na przyszłość.
Najnowsza metoda jest jeszcze ciekawsza. Trwają pracę nad metodą, która pozwala na produkcję swego rodzaju nici z białek roślinnych. Z nici tych tworzy się włókna mięśniowe, po to, żeby jak najbardziej przypominało mięso. Metoda ma być tańsza niż ekstruzja.
Istnieje również stare sprawdzone rozwiązanie jak wynaleziony kilkaset lat temu przez buddystów seitan, czyli mięso z białka pszenicznego. Gorszy od poprzedników, ale obecnie mocno dopracowany i o ile średnio sprawdza się jako stek, to w przypadku wędlin nie widać różnicy.
Ostatnio wrócił temat jedzenia robaków. Generalnie nie jest to niczym nowym, a już na pewno nie służy, jak to zwolennicy teorii spiskowych mówią, wytresowaniu społeczeństwa i podziału na lepszych, którzy będą jedli steki i gorszych, którzy mają jeść robaki. Ten podział został stworzony już dawno temu i fakt, że mięsa będzie coraz mniej będzie coraz mniej spowoduje, że tych "gorszych" z punktu widzenia systemu społeczno-politycznego nie będzie na nie stać. Dobrze jak dostaną mięso z probówki, żeby nie poczuli różnicy, tak jak nie czują jedząc tanie burgery, czy parówki ze zmielonymi wymionami, gorzej jak dostaliby bezsmakowe kostki proteinowe.

Wracając do dania. Sliders to zasadniczo takie małe burgery na jeden kęs. Postanowiłem zrobić wersję hot dogową. Sliders to też film o grupie podróżników, którzy skaczą pomiędzy alternatywnymi światami, nie mogąc znaleźć tego, z którego wyruszyli.

Składniki:

- chleb
- jakieś parówki
- ketchup


Wykonanie:

Parówkę kroimy na 4 równe części. Chleb kroimy na podobnej wielkości kawałki. Parówkę wkładamy pomiędzy dwa kawałki chleba i spinamy wykałaczką. Moczymy w ketchupie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz