W związku z tym, że niektóre źródła podają, iż znany, głównie wśród wschodnich Słowian zwyczaj witania wiosny jakim jest maslenica, trwa zarówno tydzień przed, jak i tydzień po pierwszym dniu astronomicznej wiosny, postanowiłem przyrządzić coś typowego dla tego arcymiłego zwyczaju, czyli naleśniki. W wersji typowej dla ludności ruskiej, nie mylić z rosyjską.
Jednym z charakterystycznych produktów obecnego województwa podkarpackiego zamieszkiwanego niegdyś przez Rusinów są powidła śliwkowe. Literatura specjalistyczna odnajduje ich ślady u różnych grup etnicznych zamieszkujących niegdyś te tereny, dlatego też różne miejscowości roszczą sobie prawa do powideł i w obrębie województwa jest zarejestrowanych kilka odrębnych wariantów.
Jakbyśmy zapytali z czego słynie województwo podkarpackie, to pewnie większość by odpowiedziała, że z Bieszczadów ("Wielka Cipa" byłaby pewnie na drugim miejscu), dlatego też powidła są wykorzystane jako lokalny produkt dla turystów, w wyniku czego w knajpach można spotkać naleśniki z powidłami. Dlatego nawet jeśli mają inny rodowód to za kilkadziesiąt lat nie będzie to miało znaczenia jak z Oscypkami, o których pisałem tutaj :)
Moim zdaniem przypalone śliwki elegancko się komponują z kaszą gryczaną, również przypaloną. Problem w tym, że zmielona kasza gryczana z uwagi na brak glutenu nie chce się lepić. W tym celu musimy użyć jakiegoś kulinarnego kleju, czytaj skrobi, gdzie najbardziej popularne są te z ziemniaków.
Składniki
- zmielona kasza gryczana palona
- mąka ziemniaczana
- powidła śliwkowe
- olej
Do mąki gryczanej dodajemy trochę mąki ziemniaczanej, u mnie to jest w proporcjach szklanka gryczanej i łyżka ziemniaczanej. Dodajemy trochę oleju i tyle wody, aby powstało nam lejące się ciasto, z którego następnie smażymy naleśniki.
Podajemy z powidłami.
Ja podałabym je z wytrawnym farszem, chociaż z powidłem też muszą być pyszne. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń