Właściwie to moja dość specyficzna wersja Crespelle alla Fiorentina, gdzie zakładam, że mojego bloga nie czyta aż tylu Włochów co New York Times, dlatego mój artykuł nie wzbudzi takiego oburzenia jak artykuł o spaghetti carbonara autorstwa Kay Chun. Jako okoliczność łagodzącą podam ponownie fakt, że użyłem grochu WŁOSKIEGO.
Pamiętacie jak kiedyś pisałem, że pewna Włoszka - Kaśka Medycejska nauczyła Francuzów gotować? To akurat w przeciwieństwie do mitycznego noża i widelca jest prawdą. W każdym razie, wieść głosi, że oprócz przestawienia się na ciekawe warzywa jak karczochy, pokazała im też naleśniki, które potem zaadoptowali na swoje potrzeby wymyślając wiele wersji
Trzy rzeczy spowodowały, że postanowiłem zrobić ten przepis.
- po przepisie na cieciorkowe tiramisu, który możecie znaleźć tutaj, zostało mi całkiem sporo wytłoczyn
- miałem w lodówce sporo szpinaku, który już więdnął, więc jako świeży dodatek już się nie nadawał, ale do sosu spoko
- kończyła się maslenica, bo przepis robiłem w niedzielę, a zgodnie z ludową tradycją, cały tydzień przed równonocą wiosenną należy jeść naleśniki, z czego tego ostatniego dnia najwięcej, więc wyjątkowo zrobiłem wytrawne
Składniki:
- mąka
- wytłoczyny ciecierzycowe
- szpinak
Wykonanie:
Z mąki i wody robimy lejące się ciasto i smażymy z niego naleśniki.
Wytłoczyny podsmażamy, dodajemy liście szpinaku i trochę wody, cały czas mieszając, żeby całość miała konsystencję bardzo gęstego sosu. Solimy do smaku, wkładamy do naleśników i zawijamy w rurki. Żaden inny kształt nie wchodzi tu w rachubę. Chociaż o to Włosi się nie przyczepią :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz