Danie zainspirowane mroźną zimą, która nadeszła znienacka i faktem, że naprodukowałem sporo kimchi - czyli takiej hipsterskiej koreańskiej kiszonej kapusty na ostro. W myśl zasady, że tradycyjna kiszona kapusta jest dobra co najwyżej dla boomersów, albo dla Niemców :)
Co ma wspólnego zima z kuchnią koreańską? Po prostu ostra zima kojarzy mi się albo ze Stalingradem, albo filmem koreańskiego reżysera Joon-ho Bonga - Snowpiercer. Jak już zainteresujecie się jego twórczością, to koniecznie obejrzcie Parasite, bo jest zajebisty, Zagadka zbrodni, żeby zobaczyć, że nawet w tak rozwiniętym kraju jak Korea prowincjonalna policja jest taka sama jak u nas, a jak macie w zwyczaju i lubicie płakać na filmach to Okja.
Co ma wspólnego zima z kuchnią koreańską? Po prostu ostra zima kojarzy mi się albo ze Stalingradem, albo filmem koreańskiego reżysera Joon-ho Bonga - Snowpiercer. Jak już zainteresujecie się jego twórczością, to koniecznie obejrzcie Parasite, bo jest zajebisty, Zagadka zbrodni, żeby zobaczyć, że nawet w tak rozwiniętym kraju jak Korea prowincjonalna policja jest taka sama jak u nas, a jak macie w zwyczaju i lubicie płakać na filmach to Okja.
Kimchi dogi są też idealne na dzisiejszą ostatnią sobotę karnawału, o ile ktoś obchodzi specjalnie karnawał, bo ja mam karnawał wtedy kiedy chcę - jakoś musiałem na tą ekskomunikę zasłużyć :)
Składniki:
- jakieś parówki
- cebula
- długa bułka
- kimchi
- majonez
- szczypiorek
Wykonanie:
Cebulę obieramy i kroimy w półplasterki. Parówkę jeśli trzeba też obieramy, ale już kroimy na całe plasterki, nawet takie trochę grubsze.
Pieczemy chwilę razem w piekarniku.
Kimchi miksujemy z odrobiną majonezu, żeby powstał nam taki krem.
Bułkę przekrajamy wzdłuż, wkładamy upieczoną parówkę z cebulą, przykrywamy sosem, posypujemy szczypiorkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz