A także, calentita, karantika, karantita. Danie pochodzi z Algierii, ale już sama geneza nie jest taka oczywista. Jedna teoria mówi, że pochodzi z początku XVIII wieku, kiedy Hiszpanie siedzieli w oblężonym mieście Oran, do którego wcześniej wbili się, bo się podobno zdenerwowali na stacjonujących tam piratów berberyjskich (nie wiem czy nazwa berbelucha, pochodzi właśnie od nich). Zabrakło im jedzenia, dlatego piekli proste placki z ciecierzycy. Inna teoria mówi, że to oni coś tam oblegali, ale zasadniczo bardziej prawdopodobne jest to, że ktoś nie ma jedzenia kiedy jest oblegany niż kiedy oblega. W każdym razie wspólnym mianownikiem są tam Hiszpanie, co potwierdza hiszpańskie słowo calentita - gorące, którego, jak twierdzi moja mieszkająca w Hiszpanii koleżanka, z którą rozmawiałem o tym godzinę temu, można użyć również w stosunku do osoby :)
Składniki:
- ciecierzyca
- woda
Wykonanie:
Ciecierzycę mielimy na mąkę i mieszamy z wodą, aby powstało nam gęste lejące się ciasto, które następnie wlewamy do okrągłej foremki, a nią samą do nagrzanego do poziomu 180 stopni Celsjusza piekarnika na jakieś 20 minut.
Nie jadłam takiego ciasta z ciecierzycy.
OdpowiedzUsuń