środa, 3 czerwca 2020

Leśny kurczak w sosie słodko-kswaśnym

Leśny kurczak to zwyczajowa nazwa wiosennego grzyba Laetiporus sulphureus, którego polska nazwa to żółciak siarkowy. Szczęśliwie dla większości ludzi nie wygląda jak grzyb, który nadaje się do jedzenia. Nieszczęśliwie rzadki i w wąskim gronie jednak bardzo poszukiwany, gdyż zgodnie ze swoją zwyczajową nazwą jego miąższ przypomina mięso kurczaka. Postanowiłem go przyrządzić w stylu orientalnym.
Teoretycznie ten sos utożsamiany jest z Chinami. Tylko wiecie, skoro nie ma czegoś takiego jak kuchnia polska, tylko kuchnia śląska, kujawska, podkarpacka itp. to wyobraźcie sobie jak duże zróżnicowanie jest w kraju, który jest 30 razy większy. Niemniej jednak jeśli w tym kraju mówimy o kuchni chińskiej, to mamy zazwyczaj na myśli zeuropeizowaną kuchnię wietnamską, do jakiej przywykliśmy w specyficznie urządzonych barach. Jeśli przeciętny Polak dostanie do zjedzenia prawdziwą kuchnię chińską, to robi z tego powodu aferę, jak uważający się za najsłynniejszego krytyka kulinarnego zrobił w restauracji China Garden 6 lat temu :)
Dlatego powiem szczerze na ile ten sos jest poprawny i z której prowincji pochodzi, ale na pewno jest inspirowany kuchnią "chińską", na ile miałem z nią styczność :)

Składniki:
- żółciak siarkowy
- papryka słodka
- czosnek granulowany
- chilli
- imbir
- cebula
- woda z kiszonych ogórków
- ketchup
- ananas z puszki
- mąka ziemniaczana
- ryż



Wykonanie:
Grzyby gotujemy 15 minut i kroimy w kostkę.
Podsmażamy z pokrojoną w półplasterki cebulą i przyprawami. Papryki dość sporo, z resztą radzę uważać.
Podlewamy trochę wodą z kiszonych ogórków i dodajemy ketchup w takich proporcjach, żeby uzyskać smak, który nas interesuje. Dodajemy pokrojonego ananasa, podlewamy wodą i dusimy. Dodajemy trochę mąki ziemniaczanej rozpuszczonej w zimnej wodzie i gotujemy, żeby zagęściło nam sos. 
Podajemy z ryżem.
Kuchnie świata- potrawy regionalne.

3 komentarze:

  1. Namierzyłem dziś znów żółciaka. Ale boję się spróbować, bo:
    1) To w mieście i tak się zastanawiam, czy to zdrowe, żeby zrywać go w takim środowisku;
    2) Nie mam 100-procentowej pewności, że to ten grzyb, albo działają jakieś blokady mentalne odbierające tę pewność;
    3) W zasadzie nie wiem, jak się do tego zabrać. Wiem, jak nazbierać pieczarek w sklepie, wiem nawet jak wykręcać podgrzybki z mchu, czy wybierać kurki z piasku, ale z tym dziwadłem to nie wiedziałbym, jak sobie poradzić.
    Tak więc kusisz kolejnym przepisem, a ja hamletyzuję i w końcu ktoś mi tego grzyba podpierdzieli. ;-]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z punktem drugim, a właściwie drugą częścią punktu drugiego mam mały problem do dziś :) Z miastem nie ma problemów, a przynajmniej nie większych niż uprawy owoców i warzyw wzdłuż szos czy autostrad :) Grzyba urywamy, albo ucinamy, a najlepiej urywamy i odcinamy kawałki kory.

      Usuń
  2. Oooo, bardzo ciekawy pomysł na sos, warty spróbowania.

    OdpowiedzUsuń