wtorek, 18 lutego 2020

Wtorkowa magia trzeciego stopnia

Założę się, że każdy z Was zetknął się kiedyś z takim pojęciem jak magia. Wikipedia tłumaczy ją jako:
ogół wierzeń i praktyk opartych na przekonaniu o istnieniu sił nadprzyrodzonych, które można opanować za pomocą odpowiednich zaklęć i określonych czynności.
Z czego nadprzyrodzony to według Słownika Języka Polskiego:
przypisywany działaniu innych sił niż prawa natury
Czyli. Wszystko co człowiek jest w stanie zrobić, nawet za pomocą technologii jest zgodne z prawem natury. Wszystkiego czego nie może zrobić, np. biec z prędkością światła, teleportować się za pomocą siły umysłu lub generować w dłoni kule ognia będzie nadprzyrodzone i zakwalifikowane do magii. Mitologie mają odrębny rodzaj magii zwanych cudami, ale tu jest subtelna różnica, bo wykonują je podmioty, które z samej natury są nadprzyrodzone. 
Nie ważne czy wiedzę na temat magii macie z gier fantasy, tak jak np. ja, czy z serii książek o młodym chłopcu trzymanym pod schodami, przez rodzinę, która się nad nim znęca, dzięki czemu jego umysł kreuje fantastyczny świat gdzie istnieje specjalna szkoła dla czarodziejów, można znaleźć pewną prawidłowość. Jako, że magia to ciężka nauka, studenci uczą się jej długo przechodząc na kolejne stopnie rozwoju. 
Tu dochodzimy do sedna. Czym naprawdę jest magia. To taka nauka, która jest jeszcze zbyt zaawansowana dla danej grupy społecznej. W ten oto sposób kiedy hiszpańscy konkwistadorzy razili Azteków pociskami z prochowych arkebuzów, ci drudzy myśleli, że to magia. Im większy stopień rozwoju naukowego tym mniej rzeczy uznajemy za magię. Dlatego też kobiety parające się magią nazywano wiedźmami, czyli tymi które wiedzą. Niemniej jednak jest wielu ludzi, którzy mimo, że pewne rzeczy nie są już uznawane za magię w ich grupie to oni dalej je za takie uważają, gdyż nie osiągnęli wymaganego poziomu wiedzy. Mowa tu o laikach, albo o dzieciach. Z czego ci pierwsi w sumie przypuszczają, że to co się dzieje to nie magia, a raczej "magia". 
Dla małego dziecka, to co wyczarowuje w kuchni rodzic, albo rodzic rodzica, to prawdziwa magia. Jedną z takich praktyk magicznych, jest to co następuje w wielu polskich domach w niedzielę.

I Stopień wtajemniczenia- rosół.

Nie będę się rozwodził nad tym jak ugotować rosół, chyba że bardzo chcecie :)

II Stopień wtajemniczenia - zupa pomidorowa z rosołu

I nie chodzi tu o ugotowanie zupy pomidorowej, a raczej o pewien sposób abstrakcyjnego myślenia, co zrobić z daniem już ugotowanym. Ta magia dzieje się zazwyczaj w poniedziałek. Do rosołu dodajemy przecieru pomidorowego i mamy zupę pomidorową. 

Znacie tą piosenkę?
Dzisiaj znowu będzie pomidorowa, zrobiona z rosołu z wczoraj
Nawet jeśli założymy, że każdy lubi zupę  pomidorową zgodnie z przysłowiem Nie jestem zupą pomidorową, żeby mnie każdy lubił, to jednak inne przysłowie mówi co za dużo to nie zdrowo. Dlatego we wtorek wchodzi kolejna przemiana.

III Stopień wtajemniczenia - ciasto z zupy pomidorowej

To już wymaga bardzo abstrakcyjnego myślenia i dlatego szczegółowo podzielę się z Wami tą wiedzą.
Zdjęcie słabe, bo ciasto wziąłem do pracy :)

Składniki:
- 2 szklanki zupy pomidorowej
- 3 szklanki mąki
- 2 szklanki cukru
- łyżeczka cynamonu
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia 


Wykonanie:
Składniki mieszamy ze sobą w kolejności jak są podane. Wkładamy masą do foremki na chleb, a tą do nagrzanego do 180 stopni Celsjusza piekarnika na 45 min. 

Do czwartego stopnia jeszcze nie doszedłem, ale wszystko przede mną :)

1 komentarz:

  1. Genialne. Aż zaczynam planować pomidorową :)

    Na co czekasz? Ciasto to doskonały start do dalszych stopni wtajemniczenia! Od klasyków jak tosty francuskie czy bajaderki, przez zagęszczanie sosów czy spody do innych ciast po wtórne wykorzystanie pieczywa w puddingach i muffinkach. Kuchenny kreatywny recykling to jedno z moich ulubionych zagadnień :) Ciekawe, że nasze babcie bywały w tym całkiem niezłe, a potem jakby ta opcja zanikła.

    OdpowiedzUsuń