Tradycyjnie popełniam wpis dotyczący trendów kulinarnych, które prawdopodobnie rozwiną się w tym roku. Skąd wiem jakie będą? Nie wiem, dlatego napisałem "prawdopodobnie". Dlaczego uważam, że stanie się to z dużym prawdopodobieństwem? Dlatego, że zastosowałem zasadę - mądrego dobrze posłuchać. Mało jest ludzi, którzy wiedzą wszystko, głównie ze względu na ograniczone możliwości umysłu, a także ograniczenia czasowe, dlatego większość specjalistów, zajmuje się wąską dziedziną wiedzy. Właśnie dlatego informacji na ten temat nie zasięgam u fizyków jądrowych, a u ludzi zajmujących się badaniem trendów, którzy publikują wyniki swoich badań w branżowych pismach, a swoje badania opierają statystykach jak wyglądają zmiany na rynku produktów spożywczych, jak konsument reaguje na zmiany, a także dlaczego tak się może dziać.
- flexitarianizm - coraz więcej osób, czy to z powodów etycznych, czy zdrowotnych decyduje się na dietę roślinną, gdzie o skali zjawiska możemy się przekonać słuchając lamentów branży mięsnej, ale jest jeden problem. Taka dieta wymaga jednak wyrzeczeń na które nie wszyscy są gotowi. Dlatego właśnie bardzo popularna staje się dieta flexitariańska, która zasadniczo opiera się na pokarmach bezmięsnych, przy jednoczesnym rzadkim spożywaniem mięsa. Taka dieta nie jest niczym nowym, gdyż jest to taki ukłon w stronę ludów pierwotnych, gdzie mięso, z uwagi na trudność w zdobyciu, było raczej traktowane jako nagroda. Dlatego niektóre ludy polowały dopiero wtedy, kiedy miały wystarczająco dużo zapasów, gdyż utrata energii potrzebna na zdobycie takiego pożywienia była niewspółmiernie duża do kalorii, które się przyjmowało jedząc je.
- białko z groszku (soja stop) - skoro ludzie rezygnują z mięsa, to muszą mieć dobry powód. Królowa białka roślinnego - soja - nie cieszy się dobrą sławą, obojętnie, czy słusznie czy nie słusznie, bo faktycznie istnieje wiele innych źródeł białka. W tym roku moda na groch.
- hummus - przy czym nie mówimy tu o nawozie do roślin. Ja pierwszy raz zetknąłem się z tym 17 lat temu. Było to kwaśne, zimne i pożywne, w sam raz na stan w jakim się wtedy znajdowałem :) Jakieś 4 lata temu kiedy byłem na wdrożeniu w jednej szkole, pewna nauczycielka żaliła się, że zrobiła hummus na imprezie urodzinowej, ale nikt go nie chciał jeść, bo raz, że nowy smak, a dwa, że żydowskie. Minęły 4 lata i hummus podbił salony. Ci, którzy hummusem gardzą, bo się nim przejedli wtedy, kiedy jeszcze nie był modny, mogą poszukiwać nowych smaków, bo hummus to nie tylko ciecierzyca.
- zdrowy fast food - w dalszym ciągu odpowiedź na pytanie "Kto to ugotuje" pozostaje taka sama - "Nie ja". Jakiś czas temu koncerny żywieniowe wpadły na pomysł, że na przetworzonej żywności więcej zarobią, dlatego zaczęły przedstawiać gotowanie jako czynność stresującą, przestarzałą, a nawet jako formę niewolnictwa. W dodatku dostarczyli produkt, który zapracowana kobieta mogła przygotować swojemu mężowi w mgnieniu oka, a nawet on, nie posiadając specjalnych zdolności mógł zrobić sobie sam. Po pewnym czasie doprowadziło to do chorób cywilizacyjnych, a tego typu jedzenie poszło w odstawkę. Pojawił się pewien dysonans, pomiędzy lenistwem, a chęcią bycia zdrowym. Koncerny szybko się przestawiły i zaczęły produkować całą gamę pożywienia sygnowanego "EKO", "BIO" itp. Czy jest zdrowiej? Nie wiem, ale na pewno jest drożej :)
- afrykańskie zboża - coraz bardziej popularne stają się wszystkie, używane w kuchni afrykańskiej zboża jak np. sorgo i proso. Nawet jeśli często używaliście tego drugiego, to zapewniam Was, że nie było ono jeszcze niedawno tak popularne jak jest teraz.
- inne smaki burgerów - w skrócie, nie tylko HAMburger, ale też inne burgery, głównie roślinne (patrz punkt 1). Bardzo modne stają się grzyby, ale mając na uwadze, że po wprowadzeniu przepisu, w myśl którego myśliwy może sobie według własnego widzimisię wyrzucić grzybiarzy z lasu, raczej odnotowany zostanie spadek zainteresowania tym surowcem, ze względu na jego wysoką cenę.
- bezalkoholowe drinki - czyli, w skrócie wymyślne koktajle bez alkoholu
- nieplastikowe opakowania - ostatnio można zauważyć wzrost świadomości jeśli chodzi o wysoki poziom CO2, toksyn wydzielanych przez plastik i smog. To znaczy mocno powiedziane świadomość. Wiemy, że takie coś się dzieje, ale nie wiemy skąd, dzięki czemu łatwiej przesunąć winę z produkcji przemysłowej na obywateli i tych ostatnich obciążyć wszelkimi kosztami za obecny stan rzeczy. Do tego są potrzebne symbole. Takim symbolem jest np. zakaz słomek, przy masowej produkcji napojów w butelkach PET. Takim symbolem jest też wycofywanie opakowań plastikowych. Nie wiem czy to coś da, ale ważne, że konsument ma nadzieję, że da, a to on wyznacza trendy.
Tradycyjnie postanowiłem przygotować coś zgodnego z obecnymi trendami, czyli burger groszkowo jaglany z hummusem z fasoli :)
Składniki:
- groszek konserwowy
- kasza jaglana
- fasola
- cytryna
- olej
- papryka słodka
- czosnek granulowany
- marchewka
Wykonanie:
Pół woreczka kaszy jaglanej gotujemy i miksujemy z puszą groszku. Dodajemy paprykę i czosnek. Formujemy płaskie kotleciki, które możemy usmażyć, co jest trudne, ale możemy też upiec, tak jak to się robi w porządnych restauracjach :)
Marchewkę obieramy, kroimy we frytki i możemy usmażyć, ale możemy też oblać trochę olejem i upiec w piekarniku razem z burgerami.
Fasolę gotujemy, miksujemy z sokiem z cytryny, czosnkiem i olejem.
Wkładamy kotlet w bułkę i podajemy z upieczoną marchewką i hummusem z fasoli, w którym zwyczajowo będzie się tą marchewkę moczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz