niedziela, 24 listopada 2019

Nadmorskie frytki po kenijsku

Z uwagi na uwarunkowania prawne, jak i kulturowe, niedziela stała się takim dniem, w którym można albo zrobić coś na co nie było czasu w ciągu tygodnia, np. zrobić małe prace remontowe, albo odpocząć. Ja nie mam ostatnio nic poważnego do zrobienia, więc zasadniczo odpoczywam. Czasem aktywnie, jadąc na jakąś małą wyprawę, czasem wyjątkowo pasywnie przyjmując do głowy serie obrazów połączonych z dźwiękiem zwane filmami. Względnie aktywno-pasywnie, uprawiając, zgłębiany ostatnio przez federacje sportowe - e-sport.
Każda z tych form wymaga odpowiedniej kuchni. Na temat tego co jem kiedy spędzam czas aktywnie pisałem nie raz i możecie sobie to znaleźć klikając opcję "w podróży" w menu znajdujące się po prawej stronie.
Ten nieaktywny sposób, z uwagi na towarzyszące mu dobrodziejstwa dziesiątej muzy, skupia się na wszelkich formach małych przekąsek. Jedną z bardziej popularnych są frytki. Znalazłem kiedyś informację na temat tego, w jaki sposób przygotowuje się je w Kenii. Często wrzucam przepisy przy okazji moich podróży, ale nie zanosi się żebym kiedykolwiek wyjechał do Kenii, gdyż nie leży ona na liście państw, które mam do zwiedzenia w pierwszej kolejności, a nawet gdy wyczerpię tą listę, to katastrofa klimatyczna będzie już na takim etapie, że raczej Kenia przyjedzie do mnie. Dlatego zrobię wpis przy okazji innej podróży.
Czekałem na ten wpis do momentu, w którym będzie zimno, żeby poczuć się podczas mrozu jak w słonecznej Afryce :) Dodatkowym bodźcem był wyjazd nad polskie morze, gdzie wpasowały się tam idealnie.
Jeden i najważniejszy powód, to to, że zasadniczo nad polskim morzem mamy do czynienia właśnie z taką kuchnią, czyli fast food, a już prawie zupełnie nie regionalną. Ja niespecjalnie lubię spędzać wakacje nad morzem, ale zdarzało mi się być w basenie Morza Śródziemnego i co mi się tam spodobało, to dania regionalne. Regionalne dania spotkałem nawet w Niemczech nad Morzem Północnym, mimo, że ten kraj nie słynie z jakiejś wyszukanej kuchni. Jak to wygląda nad polskim morzem? Słabo. Niektóre małe miejsca próbują kombinować robiąc wyszukane dania ze śledzia, ale zasadniczo mamy do czynienia z głęboko mrożoną rybą, a do wyboru mamy nawet te, które nie żyją w Bałtyku, obtoczoną w ciężkim cieście, smażoną na głębokim oleju, czyli dokładnie to co możemy zjeść niemal w każdej turystycznej miejscowości w kraju. Dlaczego polskie morze to festiwal słabej jakości jedzenia, kiczu i chińskiego plastiku, łącznie z plastikowymi naczyniami? Odpowiedź nie jest prosta. Znacie dylemat naukowy jako czy kura? Tu jest podobnie. Jestem ciekaw, którą opcja do was przemawia. Zasadniczo jest to spowodowane popytem. I teraz:
  • restauratorzy gotują takie dania, jakie życzą sobie turyści, a przyjeżdżają głównie tacy, którzy tęsknią za kebabem ewentualnie schabowym z surówką. Ci bardziej świadomi kulinarnie nie przyjeżdżają nad polskie morze, dlatego nie ma sensu gotować dla kogoś kto i tak tego nie doceni i chce taką kuchnie, do jakiej jest przyzwyczajony.
  • turyści, którzy wybierają inne morza, nie przyjeżdżają właśnie dlatego, że to co widzą nad polskim morzem nie spełnia ich oczekiwań
Ja oczywiście obstaję za jedną z opcji, ale nie będę mówił, którą :)

Oczywiście jest też trochę tak, że są to ziemie odzyskane, a co za tym idzie ludzie żyją tu stosunkowo krótko, dlatego ewentualna kultura kulinarna nie zdążyła się wykształcić, a lata PRL-u wcale nie pomogły.
W każdym razie wybrałem się specjalnie na plaże, która w listopadzie jest prawie pusta, bo nawet słynne parawany nie są w stanie uchronić nikogo przed niską temperaturą. Frytki włożyłem w kieszonkę z folii aluminiowej, abym mógł je zjeść na ciepło. Ciepłe i ostre, idealne na temperaturę bliską 0, z wiatrem znacznie pogarszającym jej odczuwalność. 
Składniki:
- ziemniaki
- cebula
- czosnek
- chilli
- imbir
- curry


Curry chwilę podsmażamy i dodajemy drobno pokrojoną cebulę. Smażymy do miękkości i dodajemy wyciśnięte ząbki czosnku, chilli i imbir. Chwilę smażymy, ale nie za długo, żeby nie spalić dodatków. Dodajemy koncentratu pomidorowego, trochę wody i chwilę dusimy.
Ziemniaki obieramy, kroimy na frytki i smażymy. Mieszamy z przygotowanym wcześniej sosem.

1 komentarz: