Kiedyś wyczytałem, że tak jak na Francuzów mawia się Żabojady, tak na Słowian powinno się mówić Grzybojady. Moją tezę potwierdził między innymi kolega z pracy, który dzięki temu, że jest Rosjaninem dostał, pomimo imienia Paweł, ksywę Vladimir. Zawsze lubię rozmawiać o zwyczajach, zwłaszcza tych kulinarnych, panujących w innych krajach, z jego mieszkańcami i kiedy zapytałem o jakieś typowe, najlepiej kryzysowe, dania kuchni rosyjskiej, usłyszałem, że nie ma czegoś takiego jak typowa kuchnia rosyjska, chyba, że chodzi o wszystkie dania z grzybami, gdyż podobnie jak polska, była ona poddawana wielu wpływom. Dlatego jedyne danie kuchni "polskiej", które jest polskie to żurek.
Danie, które Wam dzisiaj zaprezentuję pochodzi jeszcze z czasów, kiedy ludzie na naszych ziemiach wyznawali zupełnie inne wartości. Starałem się możliwie jak najbardziej odwzorować sposób jego przygotowania.
No i skoro mówimy o starych czasach to trochę historii. Dawno temu, w starożytności, a nawet we wczesnym średniowieczu, ludzie na naszych terenach wiedzę na temat otaczającego świata brali z obserwacji natury. Byli tak jej blisko, że przypisywali jej najważniejszym aspektom charakter ponad naturalny, a nawet boski. Tak powstał cały panteon bogów słowiańskich. Bogowie oczywiście potrafili się pogniewać, ale nie wymagali od człowieka cierpiętnictwa, dlatego wolny czas ludzie spędzali na cieszeniu się życiem, jednocześnie nie przejmując się tym, w co wierzyli ludzie daleko od miejsca ich zamieszkania. Z racji tego, że człowiek cieszył się tym życiem, był bardzo za nie wdzięczny. Wdzięczny był swoim przodkom, którzy go na ten świat wydali, dlatego rodzina była jedną z najsilniejszych wyznawanych przez niego wartości, co można było zaobserwować podczas świętowania początku roku solarnego, zwanego obecnie wigilią, gdzie zostawiało się puste miejsce dla zmarłego przodka.
Skąd to wiemy? Na pewno nie ze szkoły, bo takowe uznały, że początki historii są z chwilą domniemanego tzw. Chrztu Polski. Dlatego trzeba samemu poszukać, tudzież książek, tudzież starożytnych materiałów źrodłowych np. Prokopiusza. Aha, filmy na YT to nie są źródła na naukowe :)
Na szczęście wprowadzanie nowych wartości nie jest takie proste, dlatego pewne tradycje pozostały do dziś, co kulinarnie objawia się najbardziej w miłości do zboża i grzybów. Pomimo tego, że mamy XXI wiek, nie jest łatwo przystosować grzyby leśne do hodowli domowej, dlatego pozyskujemy je głównie z lasu, choć czasem pośrednio :)
Kiedy po rewolucji agrarnej człowiek przekształcił się z wędrownego trybu życia, na rolniczy, najważniejszym elementem jego pożywienia były uprawiane przez niego zboża. Co do gryki naukowcy nie są zgodni. Z jednej strony są pewni, że ona rosła już od bardzo dawna, ale nie mają pewności, czy była znana i uprawiana. Z racji tego, że uznaję wersję, że byłoby to poza wszelkim rachunkiem prawdopodobieństwa, gdyby grykę pominęła ludzka ciekawość, a także jestem fanem twórczości Janusza Christy, gdzie woje Kajko i Kokosz zajadali się nią prawie w każdym odcinku, stoję na stanowisku, że gryka była wtedy uprawiana.
Skąd to wiemy? Na pewno nie ze szkoły, bo takowe uznały, że początki historii są z chwilą domniemanego tzw. Chrztu Polski. Dlatego trzeba samemu poszukać, tudzież książek, tudzież starożytnych materiałów źrodłowych np. Prokopiusza. Aha, filmy na YT to nie są źródła na naukowe :)
Teraz wyobraźcie sobie, że przychodzi ktoś i mówi, że to co do tej pory uważaliście za białe, jest teraz czarne. Delikatnie mówiąc, jesteście do niego ustosunkowani niechętnie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego zarówno Mieszko I, który podporządkował sobie ludność za pomocą miecza, jak i jego syn, który wprowadził surowe kary za nieprzestrzeganie nowych wartości, przywiezionych od ludów pasterskich z Azji. Chcąc, nie chcąc, człowiek musiał zmienić kilku bogów na jednego, który dodatkowo kazał mu się nieustannie zamartwiać, dlatego na radość z życia niespecjalnie jest już miejsce. Bliskość natury zamienił na jej chęć dominacji przez człowieka, a jedyna i słuszna prawda, ma być tak samo za pomocą miecza przekazywana gdzie tylko się da, co da w przyszłości początek wielu "ciekawym" czystkom etnicznym. Kolejna najważniejsza wartość, jaką była rodzina, przestała mieć znaczenie na rzecz bezwzględnego posłuszeństwa względem boga, nawet kosztem rodziny, a kult przodków zastąpiono kultem abstrakcyjnych świętych, czyli kompletnie niespokrewnionych obcych.
Na szczęście wprowadzanie nowych wartości nie jest takie proste, dlatego pewne tradycje pozostały do dziś, co kulinarnie objawia się najbardziej w miłości do zboża i grzybów. Pomimo tego, że mamy XXI wiek, nie jest łatwo przystosować grzyby leśne do hodowli domowej, dlatego pozyskujemy je głównie z lasu, choć czasem pośrednio :)
To, że uprawiano zboża, nie znaczyło, że nie korzystano z darów natury, zwłaszcza będąc z nią tak blisko, tym bardziej tych, których hodowla była albo nieekonomiczna, albo prawie niemożliwa. Dlatego chodził do lasu po grzyby i przyprawy.
Składniki:
- kasza gryczana niepalona
- podgrzybki
- czosnek
- chrzan tarty
Wykonanie:
Kapelusze podgrzybków myjemy i wrzucamy do wody. Telewizyjni kucharze, od których uczyłem się gotować, czyli Makłowicz i Kuroń twierdzili, że krojenie kapeluszy podgrzybków to zbrodnia, dlatego wrzucamy je w całości.
Gotujemy jakieś pół godziny i wsypujemy kaszę. U mnie to było ok 400 g na litr, ale pilnujemy co się dzieje, dolewając wody lub dosypując kaszy, w celu uzyskania interesującej nas gęstości. Dodajemy pogniecionego czosnku i trochę chrzanu.
- podgrzybki
- czosnek
- chrzan tarty
Wykonanie:
Kapelusze podgrzybków myjemy i wrzucamy do wody. Telewizyjni kucharze, od których uczyłem się gotować, czyli Makłowicz i Kuroń twierdzili, że krojenie kapeluszy podgrzybków to zbrodnia, dlatego wrzucamy je w całości.
Gotujemy jakieś pół godziny i wsypujemy kaszę. U mnie to było ok 400 g na litr, ale pilnujemy co się dzieje, dolewając wody lub dosypując kaszy, w celu uzyskania interesującej nas gęstości. Dodajemy pogniecionego czosnku i trochę chrzanu.
Dawno nie jadłam kaszotto.
OdpowiedzUsuń