Ostatnio byłem trochę w rozjazdach, dlatego lekko Was zaniedbałem moi czytelnicy :) Między innymi byłem w Warszawie na szkoleniu. Nie będę Was zanudzał szczegółami, gdyż prawdopodobnie wiedza ta jest dla Was nieistotna, natomiast okazuje się, że nawet taka podróż, może zainspirować do stworzenia jakiegoś dania. Szkolenie odbywało się w typowym biurowcu, w którego holu rozpylano jakiś zapach, a baza żywieniowa oparta była na barze szybkiej obsługi, który był na poziomie ośrodka wczasowego w małej nadmorskiej miejscowości. Nie, tam nie dostałem mojej inspiracji. Chodziłem na obiady, korzystając z bogatej bazy żywieniowej tego miasta, ale, pomimo, że jedzenie było dobre, to równie dobrze mi znane, dlatego tam też mnie nic nie zainspirowało. Zainspirowała mnie młoda dziewczyna rozdająca ulotki, a będąc bardziej precyzyjnym, zainspirowała mnie ulotka, którą za jej sprawą dostałem. Była to reklama baru z kuchnią indyjską i, co bardzo istotne, był tam krótki opis czym jest danie. Tak trafiłem na danie, które dziś wam przedstawię, kontynuując trend - smutne jedzenie w pracy.
Składniki:
- ciecierzyca
- ziemniaki
Wykonanie:
Ciecierzycę moczymy kilka godzin, a następnie gotujemy w małej ilości wody wraz z pokrojonymi ziemniakami. Ja osobiście lubię, jak ziemniaki, w takiej sytuacji się rozgotują, dlatego po momencie, w którym były już zdatne do jedzenia, postanowiłem wszystko jeszcze trochę dusić pod przykryciem.
Takiego dania jeszcze nie jadłam.
OdpowiedzUsuń