Kolejny wpis z cyklu "smutne jedzenie w pracy", ale idealny dla tych, którym było za mało dni karnawału, albo tak jak ja, mają karnawał cały rok :) Dobre też jako przekąska w podróży lub jako lunch w pracy z zagranicznym kapitałem czy drugie śniadanie w firmach polskich :)
Historia tej przekąski sięga początków XX wieku i uważa się że powstała na terenach USA. Co miałoby sens, bo jedzono tam zarówno parówki, jak i kraj ten jest obfity w kukurydzę.
Historia tej przekąski sięga początków XX wieku i uważa się że powstała na terenach USA. Co miałoby sens, bo jedzono tam zarówno parówki, jak i kraj ten jest obfity w kukurydzę.
Pierwszy raz zobaczyłem to na ekranie 21-calowego telewizora, połączonego z odtwarzaczem kaset video. Był to film znanego reżysera kina akcji Bruno Mattei, znanego głownie z tego, że zrobił swoją wersję filmu Terminator II, na dwa lata przed Cameronem. Natomiast film, o który mi chodzi to Double target, który z jakiegoś powodu, zgodnie z obowiązującymi w tym kraju trendami, był przetłumaczony na Gigant walki. Swoją drogą polecam ten film, bo to naprawdę kawał dobrze zrobionego kina akcji. Akcja filmu działa się w dalekiej Azji, a że stacjonowało tam dużo amerykańskich żołnierzy, za pomocą których rząd USA załatwiał tam swoje interesy, to lokalni kucharze musieli nauczyć się gotować dla jankesów, żeby zadowolić ich wyszukane gusta :) Stąd ekspansja tej przekąski w tym kierunku.
Nie mam pojęcia jak te ciasto wychodzi tak idealnie, bo mi jak widzicie wyszło średnio, ale polecam wam rozrobić je w szklance, żeby łatwiej było moczyć.
Składniki:
- jakieś parówki
- mąka kukurydziana
- woda
Wykonanie:
Z mąki i wody robimy gęste, lejące się ciasto, w którym moczymy nadziane na patyczki parówki, a następnie smażymy to na głębokim oleju.
Z tego co mi zostało, aby się nie zmarnowało, postanowiłem przygotować tzw. funnel cake (po naszemu ciasto lane), czyli karnawałową przekąskę z tej samej części świata, ale to już improwizacja i spontan :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz