Kolejny przepis z cyklu "smutne jedzenie w pracy", dla niewtajemniczonych jest to antytrend "food porn", odwołujący się do autentyczności :) Krótko mówiąc, a właściwie pisząc, ten pierwszy pokazuje jedzenie tak jak byśmy chcieli żeby wyglądało, a drugi tak jak wygląda naprawdę. Aby opisać to bardziej obrazowo podam na konkretnym przykładzie czym te oba trendy się różnią. Jeśli pójdziecie sobie do jakiegokolwiek baru szybkiej obsługi, czy to będzie budka koło dworca w Radomiu, czy coś co będzie Wam wmawiało, że jest restauracją, w której każdy chce pracować, to prawdopodobnie będzie tam wielka plansza z menu w postaci obrazkowej. To co dostaniecie będzie, tu zacytuję klasyka "cholernie daleko" od tego co jest na obrazku. I to jest właśnie ta różnica. Im szybciej sobie to uświadomicie tym bardziej unikniecie frustracji z tym związanej, żebyście nie zrobili tego co William Foster grany przez Michaela Douglasa w filmie Upadek. Tym bardziej, że Wasza frustracja będzie podwójna, bo prawdopodobnie nie będziecie mieli ze sobą broni palnej.
Poprzednio robiłem gołąbki z liści szpinaku, teraz przyszedł czas na liście chrzanu, które znane były raczej jako lek stosowany zewnętrznie. Przemawiają za nimi właściwości zdrowotne (mają dużo witamin), właściwości antybakteryjne, antygrzybiczne i antywirusowe oraz, przede wszystkim, smak. Smakują jak ... liście chrzanu :) Czyli jak delikatne liście, które smakują chrzanem. Jest jeszcze jeden dobry argument przemawiający za tą rośliną. Rośnie ona w każdym przysłowiowym rowie :)
Jedyny mankament, to, w przypadku dużych liści, dość gruby nerw główny. Nie jest na tyle twardy, żeby nie dało się go pogryźć, ale jest twardszy niż reszta :)
Ja akurat zrobiłem wypełnienie z kaszy jaglanej i grzybów, ale możecie je wypełnić czymkolwiek.
Składniki:
- kasza jaglana
- pieczarki
- liście chrzanu
Wykonanie:
Kaszę gotujemy. Pieczarki trzemy na tarce i podsmażamy, a następnie mieszamy z kaszą.
Kładziemy na umyte liście chrzanu i zawijamy.
Miast "tłoczyć kicior" w biedne uszy kryzysowych głodomorów, lepiej było się spytać jakiej starszej gospodyni, jako by to poczyniuła z onym liściem chrzanu. Jam ci wyszedł z tego ambarasu, kładąc sparzony liść na desce od krojenia chleba i przyciskając nóż do nerwu, "na płask" ścinam ów nadmiarowy "garb", pocieniając nerw do poziomu blaszki liściowej :-)
OdpowiedzUsuńUfff, to było jak "opis dzidy bojowej". :-)
Cała reszta wg. tradycyjnego czynienia gołąbków zalecaną jest.
Nie takie gołąbki we wojsku ("po pijoku") ze szwagrem robilim :-)
Kulinarne "zagwozdki" zawsze konsultuję ze starszymi gospodyniami domowymi. To źródło wiedzy jest NIEZAWODNE, bo kto jak kto, ale Oma jest chodzoncym kompendium wiedzy kulinarnej! A jak kto myśli inaczy, to je gówniorz i wek łod garów w podskokach! :-)
Pies