Kiedy tylko ludzie nauczyli się rozróżniać zjawiska atmosferyczne, zaczęli też dostrzegać potęgę w nich zawartą i wznosić je do poziomu sacrum. Następnie, zaczęto przyporządkowywać tym zjawiskom osobę odpowiedzialną za nie, do której można było się bezpośrednio zwrócić. Czasem trzeba było złożyć materialną ofiarę. Niektórzy, jak znani z filmów Indianie, tańczyli. Tradycja takich zachowań jest w człowieku zakorzeniona tak głęboko jak pociąg do tłustego jedzenia. Stąd i w XXI również można sobie wrzucić modlitwę o deszcz do porządku obrad sejmowych.
Co łączy te wszystkie metody? W przeciwieństwie do takiej, która polega na rozpylaniu związków srebra, nie ma dowodów na to, że one działają. W związku z tym, korzystając z wypracowanego przez ludzkość pluralizmu, mogę sobie również użyć własnej metody o równym stopniu skuteczności.
W tym celu użyłem potrawy z ciepłej Hiszpanii, podając ją w formie typowej dla sezonu letniego, kiedy odnotowuje się wzmożony popyt na węgiel drzewny. Sos też nie jest przypadkowy, gdyż do jego wytworzenia użyłem nasion, w których według wierzeń przechowywana jest energia słoneczna.
Myślicie, że pomoże ?
Co łączy te wszystkie metody? W przeciwieństwie do takiej, która polega na rozpylaniu związków srebra, nie ma dowodów na to, że one działają. W związku z tym, korzystając z wypracowanego przez ludzkość pluralizmu, mogę sobie również użyć własnej metody o równym stopniu skuteczności.
W tym celu użyłem potrawy z ciepłej Hiszpanii, podając ją w formie typowej dla sezonu letniego, kiedy odnotowuje się wzmożony popyt na węgiel drzewny. Sos też nie jest przypadkowy, gdyż do jego wytworzenia użyłem nasion, w których według wierzeń przechowywana jest energia słoneczna.
Myślicie, że pomoże ?
Składniki:
- ziemniaki
- pieczarki
- słonecznik
- chilli
- czosnek granulowany
- koncentrat pomidorowy
Wykonanie:
Zaczniemy od sosu. Wyłuskane nasiona słonecznika zalewamy wrzątkiem i zostawiamy na co najmniej godzinę. Odlewamy wodę i miksujemy, od czasu do czasu dolewając trochę wody, aby regulować gęstość sosu. Mieszamy z koncentratem i przyprawami wedle uznania.
Ziemniaki obieramy i kroimy w cząstki. Nabijamy je na patyki niczym dzierzba robala, najlepiej na przemian z pieczarkami, żeby nie było nudno, choć oryginalny przepis nie zakłada ani badyli, ani grzybów. Pozwoliłem sobie tu trochę na odrobinę finezji :)
Najlepiej jakby zostało to usmażone, ale jak upieczecie, tak jak ja, to też się nic nie stanie.
Najlepiej jakby zostało to usmażone, ale jak upieczecie, tak jak ja, to też się nic nie stanie.
Podajemy z sosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz