Klasyki mają to do siebie, że się nie starzeją i nie umierają. Kiedy spotkałem kiedyś Petro Tyschtschenko, byłego dyrektora do spraw logistyki w firmie Commodore, powiedział na pożegnanie, że "On umrze, Amiga nie". Podobnie jest z klasykami. Klasyki nie umrą. Żyjemy w kraju, w którym współczynnik przedwczesnej śmierci jest wyjątkowo wysoki w porównaniu do reszty Unii Europejskiej i najwyższy w całej Grupie Wyszehradzkiej. Oczywiście niższy niż w Ameryce Południowej lub Afryce, ale to małe pocieszenie. Statystyki podwyższają nam wariaci drogowi, stąd zawsze się śmiałem, że jeszcze jako wdrożeniowiec, miałem bardziej niebezpieczną pracę niż górnik, a jak ktoś lubi podróżować po kraju, jak ja, to jest dodatkowo narażony na niebezpieczeństwo. W tej sytuacji pozostaje Wam mieć nadzieję, że zostawię komuś wcześniej hasło i mowę pożegnalną dla Was :) Natomiast to i tak tylko prawdopodobieństwo, bo równie dobrze może komuś spaść na głowę żółw, co jest bardzo mało prawdopodobne, ale jak pokazał przykład Ajschylosa, jednak możliwe. W każdym razie, niezależnie od tego co się stanie, klasyki przeżyją. Nasza internetowa twórczość niby też, ale jak kiedyś padną serwery, albo zmieni się polityka usługodawcy, to będzie po frytkach, że się tak kulinarnie wyrażę.
Idea kiełbasy, która jest poddana obróbce termicznej innej niż gotowanie, razem z bułką jest popularna w wielu częściach świata. Najbardziej w Polsce, Niemczech ze stanu granic na rok 1938 oraz basenie Morza Śródziemnego. W naszym kraju jest to nieodłączny element wszystkich festynów z tzw. "bieda muzyką", kiepskim piwem i niejednokrotnie dwukolorowymi flagami zupełnie różnymi niż te państwowe. Pokrojona w plasterki z cebulą to jeden z najprostszych obiadów w tej części świata. Postanowiłem zrobić coś podobnego, ale, jako, że sezon w pełni, w terenie i z parówek. Jako, że wszystko jest pokrojone, niezbędna jest tacka aluminiowa.
Składniki:
- jakieś parówki
- cebula
- musztarda
- bułka, ale nie jakaś mała kajzerka :)
Wykonanie:
Parówki kroimy jak w komiksie "Kajko i Kokosz" czyli na plasterki, tyle, że nie pod kątem prostym, ale lekko na skos, ze plasterki były większe. Cebulę kroimy w półplasterki. Wkładamy wszystko do miski, polewamy lekko olejem i mieszamy. Nakładamy na tackę do grillowania, a nią samą kładziemy na ruszt. Podajemy z musztardą i bułką.
No i bardzo fajny grill, którego zresztą uwielbiam w każdej postaci :P
OdpowiedzUsuń