Lubię fińską kuchnię za nazewnictwo. Okazuje się, że nawet najprostsze potrawy mogą mieć wymyślne nazwy. To znaczy dla Finów pewnie nie są one jakieś specjalne, ale dla nas brzmią kosmicznie :) W każdym razie mamy tu bardzo kryzysowe danie, przy okazji którego przypomniała mi się taka anegdotka.
Za czasów studenckich mieszkałem w jednym mieszkaniu z niejakim Bartkiem. Bartek jadł codziennie na obiad ryż ze śmietaną. Trochę mu się to nudziło, ale nie miał lepszego pomysłu na inne danie, tym bardziej, ze musiało zostać zachowane kryterium ceny ponieważ w przeciwnym wypadku poniósłby ogromne koszty alternatywne związane z zakupem alkoholu :) Pewnego dnia Bartek poszedł na uczelnię i tam spotkał podobnego sobie studenta, który miał podobny problem tylko, że z parówkami w ketchupie. Wymienili się przepisami i żyli długo i szczęśliwie. Koniec.
W każdym razie to danie to, technicznie rzecz biorąc, coś podobnego, ale ze znaczni ładniejszą nazwą. Chciałbym napisać, że z ciekawszą historią, ale nikt za bardzo nie zna historii tego dania.
Składniki:
- jakieś parówki
- cebula
- koncentrat pomidorowy
- ziemniaki
Wykonanie:
Ziemniaki obieramy i gotujemy.
Cebulę kroimy w piórka i podsmażamy razem z pokrojonymi w plasterki parówkami. Zalewamy wszystko koncentratem pomidorowym i rozrzedzamy trochę wodą. Podajemy z ziemniakami.
Ciekawe danie. Fajnie jest się dowiedzieć czegoś nowego. A kuchnia każdego kraju ma różne oblicza i wymiary. Dziękuję za dodanie do akcji.
OdpowiedzUsuń