sobota, 31 października 2015

Dziady

KSIĄDZ

No! potem o tym, teraz zajrzyjmy do misy.

Adam Mickiewicz "Dziady"

Sposobów na świętowanie ostatniego dnia października jest wiele. Jedni zafascynowani amerykańskimi filmami chodzą od drzwi do drzwi przebrani za różne postacie i zbierają słodycze. Do momentu, w którym traktujemy to jako przejaw przedsiębiorczości młodego człowieka to jest to nawet OK, gorzej jeśli jest to bezrefleksyjne przyjęcie zwyczaju, nawet nie tyle od Irlandii, z której ten zwyczaj pochodzi, a o czym pewnie 90% obchodzących nie wie, a z kraju, który zasadniczo ma bardzo ubogą tradycję, za to jakże jest widoczny :) O Irlandii usłyszą, ale dopiero na późniejszym etapie swojego rozwoju. Drudzy odnoszą się do ludowych tradycji obcowania ze zmarłymi i wzorują się na obrzędach, które miały tutaj miejsce w czasach, kiedy o Ameryce nikt jeszcze nie wiedział nawet Wikingowie.
Żeby było jasne, nie jestem ani USAfilem, ani rodzimowiercą, ale skoro już ktoś bardzo chce obchodzić to święto w inny sposób niż dozwolony przez religię państwową, to chyba lepiej kierować się ciekawą tradycją, a nie konsumpcyjnym stylem życia. Choć zdaję sobie sprawę, że w czasach społeczeństwa obrazkowego wiedza płynąca z filmów jest łatwiej przyswajalna niż z dzieł literackich, zwłaszcza tak specyficznie napisanych jak przez człowieka, którego obwołaliśmy wieszczem narodowym, który, z kolei, sam o sobie mówił, że jest Litwinem, a urodził się na terenie obecnej Białorusi. Sam osobiście przez to dzieło nie przebrnąłem, ze względu na nikły dostęp do opium w szkole średniej :) Bo chyba trzeba być w podobnym stanie jak sam autor, żeby to idealnie przeczytać :)
Jest taka potrawa, która ma wiele nazw, w zależności od regionu kraju, ale jedna bardzo mi się spodobała. Oprócz tego ma bardzo oryginalny sposób przygotowania i podania. Samo danie z wyżej wymienionym obrządkiem ma niewiele wspólnego, chyba, że obecność pszenicy pod postacią mąki :)

Składniki:
- ziemniaki
- mąka
- cebula


Wykonanie:
Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę i gotujemy. Kiedy będą miękkie odlewamy większość wody i posypujemy z wierzchu mąką. Zostawiamy jeszcze na gazie, gotując kilka minut pod przykryciem żeby mąka się nam zaparzyła. Ściągamy z gazu i ugniatamy wszystko ze sobą za pomocą tłuczka.
Jeśli chodzi o podanie to właściwie wystarczy, że uformujemy za pomocą łyżki owalne kształty i położymy je na talerz. Niektórym jest to jednak mało i delikatnie je obsmażają.
Którąkolwiek wersję wybierzemy, to należy to później udekorować podsmażoną cebulą. Bardzo dobrze smakuje z kiszonym ogórkiem.

3 komentarze:

  1. znam to :D prażuchy albo kluski pałom bite :D obsmażone są najlepsze :D trzeba się tylko siłą i determinacją wykazać przy mieszaniu/tłuczeniu ziemniaków z mąką :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałem, znane pod wieloma nazwami :) Tą pierwszą znałem, tej drugiej nie, za to bardzo mi się podoba :)

      Usuń
  2. Mój Dziadek robił coś podobnego, bardzo takie kluski wtedy lubiłam :) Chyba czas przypomnieć sobie ten smak :)

    OdpowiedzUsuń