piątek, 18 stycznia 2013

Szczytowanie z bananem

Czyli kolejny dobrze pozycjonowany tytuł ;)A przy okazji odrobina prywatności :) W związku z tym, że szczytów w okolicy dostatek, a ich zdobywanie to fajna zabawa postanowiłem wybrać się na taki po obiedzie. Oczywiście musiał to być obiad wysokokaloryczny ze względu na panujące warunki atmosferyczne, jak i zapotrzebowanie energetyczne. Gratin bananowo ziemniaczany doskonale spełnia takie zadanie ;)


Oczywiście będąc na dzikim szlaku nie jesteśmy jedynymi jego uczestnikami. Na zdjęciu skrzyżowanie dróg psowatych i parzystokopytnych :)


Co prawda trafiłem na ciszę, ale na górze zamiecie dają czasem o sobie znać co widać po śniegu przyczepionym do drzew z jednej strony, niemniej jednak, nawet w czasie ciszy trzeba się wspinać metodą spider-mana i brodzić w białym puchu po kolana.


A na szczycie zasłużony kubek kawy ziołowej ;)


W związku z tym, że wybrałem się dość późno, jak na taką porę roku wracałem już w niepełnym oświetleniu. Tym bardziej, ze księżyc był prawie cały schowany :) Tak szeroki rogalik jest efektem przesunięcia ręki :)


Ktoś mógłby się dziwić co banany mają wspólnego z kryzysem :) Otóż mają, ale pod warunkiem, że są kupowane na wielkich targowiskach w zimę i pod koniec dnia ;)

Składniki:
- ziemniaki
- banany
- chilli

Wykonanie:
Ziemniaki pokroić. Mogą być plasterki, a mogą być "ósemki". Banany w takie części na jakie pozwoli ich stan. Układać warstwami tak, aby u góry były ziemniaki. Na warstwę bananów sypiemy chilli i zapiekamy w piekarniku, aż zrobi się na ładna brązowa skórka. Bez niej to będzie zwykła zapiekanka, a nie gratin :)

Zimowe szaleństwaAwangarda Smaku


5 komentarzy:

  1. Ciekawe, jak takie cudo smakuje :)
    A widoki doprawdy wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się;) widoki wspaniałe i na pewno musi dobrze smakowac ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawy blog ;) polecę znajomym ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. akurat mam bananany i pyrki, więc planuję upichcić :) czy czili szuszone czy świeże?

    OdpowiedzUsuń