wtorek, 22 czerwca 2010

Zapiekanka z małpy

"Małpa" lub "małpina" to termin określający w armii konserwę mięsną. Za prawdopodobną genezę tej nazwy odpowiada zapach. Nikt co prawda nie jadł mięsa małpy, ale istnieje przekonanie, że musi ono śmierdzieć tak jak owa konserwa. :)

Składniki:
 - ziemniaki
 - cebula
 - czosnek
 - konserwa mięsna
Wykonanie:
W żaroodpornym naczyniu układamy na przemian plasterki ziemniaków, cebuli, czosnku i paski konserwy. Na górę ziemniaki. Podlewamy wodą i zapiekamy.

9 komentarzy:

  1. Coś co by mojemu Lubemu smakowało;) Ja robię z kiełbaską lub same z dużą ilością ostrych przypraw.

    OdpowiedzUsuń
  2. prawie jak kotlety z selera :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja już myślałam że to jakaś egzotyczna indiańska potrawa do amerykańskiej akcji grumko :D Cejrowski jadł małpy, ale nie pamiętam, jak opisywał ich smak :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już się przeraziłam. A tu poczciwa mielonka lub jakiś inny "pancernik". Całkiem, całkiem na szybki obiad.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mniam! Wreszcie porządne jedzenie! :D Tłuste, słone, sycące ;)
    Pewnie, że genialne na prędki obiad! Ileż razy robiłam coś podobnego!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kucharzu! Parę razy się Ciebie czepiałem.Tym razem nie.Przyznam, że lubię takie smaki i potrawy.Nie za często, ale jednak.Przypominają mi młodzieńcze wyjazdy , biwaki, kiedy z kolegami pichciliśmy takie potrawy, jak Ty mówisz, z małpy.Zresztą teraz też lubię sobie cichcem otworzyć puchę z mielonką. Pozdrawiam - anonim

    OdpowiedzUsuń
  7. czytam tą twoją książkę i pomijając rozmyślania nad tym, jaki chory to nasz kraj, który powoduje że jego obywatele muszą często z dań kryzysowych korzystać, to sposób w jaki opisujesz potrawy powoduje, że wszystkie przepięknie wydane książki kucharskie, gdzie naburmuszonym stylem opisuje się kolejne egzotyczne potrawy - niech się chowają. Opis zapachowy konserwy powalił mnie na łopatki:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skąd ten DZIWNY opis jakości konserwy wojskowej zwanej w dawnym LWP : "małpa" ?
    Tak się składa, że "kiblowałem" za miłość do ojczyzny 2 lata w LWP.
    Zmarnowane 2 lata, 2 lata wychodzenia ze stołówki głodnym, byle jakie jedzenie. I złodziejstwo na każdym kroku, jeśli mowa o prowiancie.

    ALE, akurat "małpa" była bardzo dobra! Zawartość to wołowina i to taka jakiej do dziś nie widzę w konserwach cywilnych!
    Współczesne konserwy firmy Arpol, też są bardzo dobrej jakości, bo wszystkie które kosztowałem były OK. Tylko DROGIE !!!

    Jak więc można opisywać coś, czego się nie jadło ? :-) :-) :-)
    W dodatku zasłyszane bzdury, i opisywanie ich! :-) :-) :-)

    Nigdy nie zastanawiałem się nad nazwą którą słyszałem zanim wdepnąłem w to SZAMBO :-(
    Pachniały natomiast serki topione, które dostarczano w stanie "schłodzonym", dawały "aromat" gdy "odtajały" (przeterminowane?).
    Nazywano je "hamulec", gdyż wielu rzucało je na asfalt i rozsmarowywało podeszwą opinacza, jakby wciskało pedał hamulca pojazdu. :-)
    Ja zjadałem, zakąszając pencerwaflem :-(

    Pancerwafle, to osobna historia!
    Lubię do dziś, one ci to uratowały mnie przed puchliną głodową! :-)
    W opini pewnego "trepa", głodny żołnierz przedstawiał większą siłę bojową! Ale sam ZŁAMAS, chodził z bandziochem nie przypominającym rzeczonej "puchliny" ;-)
    Pies

    OdpowiedzUsuń