Zima zimą, ale na grzyby chodzić trzeba. Jest to bardzo przyjemne, bo podnosi poziom dopaminy, a także pożyteczne, bo nawet najmniejsza aktywność fizyczna, zwłaszcza w terenie zielonym jest dobra dla organizmu, a także dlatego, że dostarcza darmowego źródła pożywienia, pozwalając zaoszczędzić pieniądze i zbliżyć Was do upragnionego Porsche :)
Ostatnio chodzę sobie co tydzień i poluję głównie na dwa rodzaje grzybów. Jednym z nich są boczniaki ostrygowate, dość powszechnie dostępne w polskich sklepach z uwagi na łatwość hodowania. Oto zdjęcie z przedwczoraj :)
Z uwagi na to, że sam hoduje je co lato, już kilka przepisów z ich udziałem było, a tym samym ciężko jest wymyśleć coś ciekawego. Przypomniało mi się jak ponad 10 lat temu robiłem sam sos teryaki, gdyż był on albo bardzo drogi, albo trudno dostępny, a co za tym idzie, podczas azjatyckich tygodni w dyskontach ludzie rzucali się na niego prawie jak na karpia. Ten sos jest tak charakterystyczny, że trzeba lubić. Ja lubię :)
Składniki:
- boczniaki
- sos sojowy
- cukier
- kwaśne jabłko
- czosnek
- makaron ryżowy
- szczypiorek
Makaron przygotować według przepisu na opakowaniu.
Grzyby podsmażyć, zalać sosem i chwilę poddusić. Dodać makaron i chwilę podsmażyć.
Posypać surowym szczypiorkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz