Danie niemieckie, a konkretnie z Nadrenii. Zanim sprawdzicie w google, to napiszę, że Nadrenia graniczy z Holandią, stąd podobieństwo do poprzedniego przepisu :)
Niewiele znalazłem na temat historii tego dania, właściwie to nic, co nie jest niczym nietypowym dla tak nudnej kuchni jak niemiecka :) Jedynie nazwa jest ciekawa, bo oznacza z grubsza, marchewkowy bałagan co ma związek ze sposobem przyrządzenia tego dania.
Składniki:
- ziemniaki
- marchewki
- jabłko
- jakieś parówki
Wykonanie:
Ziemniaki oraz marchewkę obieramy, kroimy i gotujemy. Na sam koniec gotowania dodajemy obrane i pokrojone jabłko. Tuż przed zdjęciem z gazu możemy dorzucić parówki, bo po co mamy marnować wodę i energię.
Parówki wyjmujemy, a resztę tłuczemy. Podajemy razem.
chodzi o coota'sa?
OdpowiedzUsuńJak to śpiewali w latach 90-tych Jerzy Kryszak i Andrzej Zaorski: "Skojarzenia to przekleństwo, więc możemy dziś dać głowę: jakiekolwiek podobieństwo było czysto przypadkowe"
Usuń