Zasadniczo to raczej zwiedzałem ta okupowaną część Irlandii, o czym pisałem tutaj, ale skoro byłem tak blisko miasta, które ma w pewnym sensie wymiar kultowego, musiałem je też odwiedzić. Co jest takiego kultowego w tym mieście? Przede wszystkim przez dużą ilość rozsianych po świecie Irlandczyków, którzy promowali własną kulturę, wielu ludzi jest irofilami, ale skoro już o kulturze mowa to właśnie z tego miasta pochodzi trzech słynnych pisarzy James Joyce, Samuel Beckett i Oskar Wilde. Co ciekawe, wszyscy są przykładem na to jak dokręcana śruba musi kiedyś się złamać, bo wszyscy, mimo, pochodzenia z purytańskiej Irlandii, byli bardzo mocno postępowi jak na swoje czasy.
Powieść tego pierwszego - Ulisses - której akcja dzieje się właśnie w Dublinie, znalazła się na liście 100 najlepszych książek na świecie, pomimo, że miała bardzo pod górę gdyż oskarżano ją o nieprzyzwoitość, a nawet, jak to mają z zwyczaju hiperbolizować purytańscy "krytycy", pornografię. Ostatecznie doceniono jej nowatorską postać żarty i aluzje, gdzie mój kolega z treningów doktor Filozofii twierdzi, że fragment o charakterze kulinarnym
Pan Leopold Bloom jadał z upodobaniem wewnętrzne organy bydła i drobiu. Lubił zawiesistą zupę z podróbek, orzechokształtne żołądki ptasie, nadziewane pieczone serca, płaty wątróbki podsmażane w tartej bułce, smażoną ikrę sztokfisza. A najbardziej lubił przypiekane nerki baranie, które napełniały jego podniebienie wyszukanym smakiem delikatnie pachnącego moczu.
a konkretnie jego końcówka, mówi o upodobaniu głównego bohatera do seksu oralnego :)
W każdym razie co roku, fani książki chodzą po mieście w strojach z epoki, śladami powieści.
O ile ilościowo jest najwięcej śladów Joyce'a o tyle jakościowo najbardziej uhonorowano Becketta, któremu poświęcono jeden z największych mostów w kształcie harfy, symbolu Irlandii. Jak widzicie Słońce świeciło, bo nie miało innego wyboru, nie oświetlało jednak nic nowego.
Choć ja osobiście wolałem się przejść mostem ha'penny, który swoją nazwę zawdzięcza temu, że za przejście nim trzeba było płacić połowę pensa.
W jednym z parków znajduje się pomnik Oscara Wilde, który już był tak wyzwolony, że przypłacił to życiem (skazano go na ciężkie roboty, które zniszczyły jego zdrowie). Na pierwszym planie cytat z jego najsłynniejszej powieści Portret Doriana Greya - Jedyną rzeczą gorszą od tego, że o nas mówią, jest to, że o nas nie mówią.
Oczywiście Dublin słynie też z piwa, od którego nazwę dostała inna słynna książka rekordów, a także z whiskey. Z tym drugim wiąże się ciekawa historia, bo zapalił się skład z beczkami wypełnionymi tym trunkiem, w wyniku czego rzeka płonącej whiskey płynęła ulicami Dublina, zajmując domy po drodze. Jeśli wierzyć zapiskom, najwięcej ofiar było z powodu zapicia się na śmierć darmowym alkoholem, a wszystko co darmowe było na wagę złota. Przypomnę, że Irlandia była dotknięta wielkim głodem, o którym pisałem tutaj
O tej tragicznej historii przypominają pomniki takie jak ten.
Albo ten, replika statku Jeanie Johnston, jednego z tzw. statków trumien, które miały przewozić przez Atlantyk ludzi chcących uciec przed wielkim głodem. Z uwagi na to, że właściciele statku oferowali najmniej jedzenia i picia jak było to możliwe (o ile w ogóle przestrzegali prawa) wraz z ogromnym zatłoczeniem, ludzie umierali na nich w ilościach ponadprzeciętnych. Mawiano, że za każdą trumną pływały rekiny, tyle wyrzucano ciał do wody.
Irlandia mocno promuje swoją przedchrześcijańską historię, co widać chociażby po sztuce ulicznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz