Tak jak co roku zima zaskakuje drogowców, tak wiele polskich rodzin zostaje zaskoczona brakiem wystarczających mocy przerobowych, a konkretnie konsumenckich, które reprezentują goście wigilijni. Nawet jeśli określona moc jest podobna co roku. Efekt jest taki, że zostaje masa jedzenia, które często trafia na śmietnik.
Mamy do czynienia z dwoma sytuacjami. Tzn. pewnie jest ich więcej, ale na potrzeby tego artykułu uprościłem model.
- oczy chcą, brzuch nie może - żołądek jest już pełny, a każda dodatkowa porcja może doprowadzić do większego lub mniejszego uszczerbku na zdrowiu
- brzuch chce, oczy nie - wkradła się rutyna, czyli dosłownie mamy do czynienia z sytuacją, kiedy już nie możemy na coś patrzeć.
Na pierwszą w zasadzie nic nie poradzimy, bo żołądek choć elastyczny, ma swoje ograniczenia. Możemy co prawda zastosować stary sposób, znany z dworskich uczt, czyli połechtanie gardła piórkiem, przy czym zakładam, że moi czytelnicy nie są szlachcicami i jako tacy będą używać palca. W ten sposób robimy miejsce na kolejne porcje. Największą wadą takiego rozwiązania jest to, że każde pobudzenie organizmu, do wydalenie z siebie czegokolwiek, nie ważne czy to będą wymioty, przeczyszczenie, czy aborcja, to nie są jednak niczym specjalnie przyjemnym, nawet jeśli czasem koniecznym.
Sposób na drugą jest z pozoru prostszy, ale tylko z pozoru. Chodzi o przełamanie rutyny. Tu dochodzimy, dlaczego to jest tylko pozornie prostsze. Za każdym razem, kiedy mamy do czynienia z jakimś przełomowym odkryciem, które ma pociągnąć za sobą zmianę sposobu życia, odzywają się całe tłumy protestujących. Co potwierdza, jak trudno jest przełamać rutynę, w tym konkretnym wypadku, zjeść coś w sposób inny niż do tej pory. Niezależnie od tego, czy się przełamiemy, czy nie musimy się łamać, danie podane w inny sposób będzie bardziej atrakcyjne dla oczu, a konkretnie dla mózgu.
Sposób na drugą jest z pozoru prostszy, ale tylko z pozoru. Chodzi o przełamanie rutyny. Tu dochodzimy, dlaczego to jest tylko pozornie prostsze. Za każdym razem, kiedy mamy do czynienia z jakimś przełomowym odkryciem, które ma pociągnąć za sobą zmianę sposobu życia, odzywają się całe tłumy protestujących. Co potwierdza, jak trudno jest przełamać rutynę, w tym konkretnym wypadku, zjeść coś w sposób inny niż do tej pory. Niezależnie od tego, czy się przełamiemy, czy nie musimy się łamać, danie podane w inny sposób będzie bardziej atrakcyjne dla oczu, a konkretnie dla mózgu.
Kołduny, to podobno takie mniejsze pierogi, aczkolwiek coś co jest naturalną wielkością dla nas może być mniejsze dla innych, dlatego nie będziemy się skupiać na wielkości. Co jest dla nich charakterystyczne, to to, że podaje się je często w barszczu, albo rosole.
Składniki:
- wigilijne pierogi
- wigilijny barszczyk
Wykonanie:
Pierogi smażymy, gdyż ponowne ich ugotowanie raczej spowoduje, że przestaną już być pierogami. Polecam je ta dobrze podsmażyć.
Zalewamy barszczem i doprowadzamy do wrzenia, co powinno nastąpić szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz