Pisałem już czym się różni blog od serwisu kulinarnego. Krótko przypomnę, że na blogu mamy prawdziwe jedzenie, które ugotował prowadzący i zostało przez niego zjedzone oraz na blogu zamiast przepisu mamy tez jakieś przemyślenia autora.
No i skoro ocieramy się też o sferę life style, to nie sposób nie zauważyć, że staje się ona mocno ograniczona i ujednolicona ostatnimi czasy. Pomijając już kompletnie tych, których życie odwróciło się o 180 stopni. W każdym razie siedzimy w domu i co prawda nie dostaliśmy tak jak Włosi od serwisu PornHub darmowych kont premium, ale również zmieniamy swój tryb dnia. Mimo tego naprawdę nie rozumiem, kiedy mi ktoś mówi, że się nudzi, bo mi, mimo wszystko brakuje czasu. W każdym razie jedną z najbardziej popularnych rozrywek, zaraz po oglądaniu filmów są gry video, którym zresztą też osobiście się poddaje, a które oprócz porządnej dawki dopaminy dają mi też kulinarne inspiracje.
Jedną z takich gier jest Lollipop Chainsaw. Taka trochę na czasie :) Gra, która jest krótka, w miarę prosta, do bólu kiczowata, ale o dobrze dopracowanej mechanice i z jakiegoś powodu jest poszukiwana przez posiadaczy konsol PlayStation 3.
W grze o komiksowej grafice, poruszamy się cheerleaderką uzbrojoną w różową piłę motorową w serduszka, zabijającą zombie, które zaczęły pojawiać się w mieście. Jak się potem okazuje należy ona do rodziny łowców zombie, w której każdy z członków specjalizuje się w jakimś orężu. Jej mentorem jest mistrz sushi, uzbrojony w dwa noże kuchenne Sensei Morikawa do złudzenia przypominający Senseia Miyagi z Karate Kid, który instruuje swoją podopieczną "jak gotować zombie". Ostatecznie nasza protagonistka musi się zmierzyć z wielkimi demonami, z których główny to Elvis Presley i tu pozwolono sobie na małe żarciki kulinarne. Wiem, że fani wyżej wspomnianego woleliby żeby zginął w wypadku samochodowym jak James Dean, przedawkował jak Jim Morrison albo strzelił sobie w głowę niczym Kurt Cobain, ewentualnie dostał nożem podczas bójki w barze. Niestety Elvis słynął z bardzo niezdrowej diety i klasycznie nie mógł się wypróżnić, czy mówiąc prościej się zatkał. W grze, podczas walki z Elvisem wielkości budynku słyszymy jak krzyczy od czasu do czasu - Kocham Cheeseburgery!
W grze istnieje system rozwoju, a nasze statystyki rozwijamy w sklepie. Zdrowie rozwijamy za pomocą jedzenia. I tak, jedna z takich rzeczy do jedzenia jest Donkey Fruit Crepe. Celowo tego nie tłumaczyłem, bo wyszłoby z tego coś w stylu Osiołkowy Owocowy Naleśnik, dlatego jako nazwa własna po angielsku brzmi lepiej. Chciałem zrobić coś podobnego na bazie dobrze znanego fast foodu jakim są rożki naleśnikowe, ale pomimo użycia owoców, chciałem zachować wytrawny charakter dania.
Składniki:
- mąka
- kasza jaglana
- jakieś orzechy
- jabłka
- banany
- chilli
- sól
- cukier
Wykonanie:
Z mąki i wody robimy lejące się ciasto i smażymy naleśnika.
Orzechy miksujemy na gładką masę i dodajemy do nich ugotowanej kaszy jaglanej oraz dosypujemy chilli.
Banany obieramy i kroimy w plasterki.
Jabłka obieramy i kroimy w kostkę. Smażymy, dodajemy cukru, żeby całość nam się skarmelizowała i solimy.
Na naleśnik nakładamy masę z kaszy oraz orzechów i układamy na połówce plasterki banana. Składamy na pół. Zawijamy w rożka tak, aby dół czubek był tam gdzie połowa naleśnika na zgięciu, a część otwarta była tą szerszą. Nakładamy jabłek i podajemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz