Podejścia do świąt są różne. Jedni podchodzą do tej sprawy religijnie, ciesząc się, że tego dnia przyszło na świat ich bóstwo, przy czym niekoniecznie chodzi o Jezusa, bo to nie jedyny obiekt kultu, który miałby się urodzić tego dnia. Inni w drugą stronę, cechuje ich kompletny nihilizm i jedyne co, to korzystają z dnia wolnego od pracy. Jeszcze inni poddają się nowej religii jaką jest konsumpcja. Część, uznaje istnienie mitycznego "ducha świąt", a jeszcze inni obchodzą Szczodre Gody. Oczywiście każdy będzie bronił swego prawa do obchodzenia tego święta, poddając w wątpliwość sens obchodzenia go przez pozostałych. Swego czasu pojawiały się w internecie nośniki "prawdy absolutnej" potocznie zwane memami, na którym przedstawiciele dominującej religii na świecie postulowali, aby ateiści nie mieli tego dnia wolnego, bo to przecież święto chrześcijańskie.
Cóż, sprawa nie jest taka prosta. Odkąd małpka trochę się wyprostowała, a jej mózg rozwinął się na tyle, że zaczęła dostrzegać prawidłowość w ruchach słońca, a co za tym idzie mogła za jego pomocą odmierzać czas. Zauważyła, że zimą (choć nie wszędzie było zimno) następuje przełomowy moment, w którym dzień zaczyna być coraz dłuższy. Tak zaczęto odmierzać lata, przyjmując symbolicznie ten dzień za początek roku. Zaryzykuję stwierdzeniem, że było to pierwsze znane ludzkości święto, które powstało jeszcze wcześniej niż powstał egipski Horus, perski Mitra, grecki Dionizos, pochodzący z Azji Jezus czy inne postacie kultu urodzone podczas zimowego przesilenia. W świetle powyższego, nawet nihiliści mają prawo świętować ten dzień po swojemu, gdyż ruchy słońca również ich dotyczą, a co do jego istnienia nie mają wątpliwości, ze względu na namacalne dowody. Powiem więcej, część niechrześcijan nie dość, że obchodzi to święto z premedytacją, to nawet mają pretensję do chrześcijan, że im je zagarnęli.
Kiedy wspomniana wyżej małpka przerzuciła się ze zbieractwa na rolnictwo, to oprócz tego, że zaczęła być mniej zdrowa, bo pożywienie nie było już tak urozmaicone, ale też zaczęła mieć go więcej. W myśl zasady - ch...wo, ale stabilnie. Przede wszystkim, zaczęła dostrzegać, że stan słońca odpowiada za to, ile pożywienia mają, a także nauczył się jak siać, żeby zbiory były optymalne. W związku z tym, za każdym razem kiedy zaczynał się rok solarny, trzeba było dziękować za dary, mając nadzieję, że w następnym roku będą takie same. Stąd narodziła się tradycja spożywania produktów zbożowych podczas zimowego przesilenia.
Osobnym tematem jest tradycja jedzenia maku i grzybów. Wiele kultur, w tym najbardziej nam znana - żyjąca na tych terenach, zanim zaczęło uprawiać kult, w żaden sposób nie powiązanych z nimi więzami krwi, świętych, uprawiało kult przodków. Czasem próbowano się z tymi przodkami kontaktować. W tym celu zostawiano puste miejsce przy stole. Raz widziano ich we właściwej postaci, a czasem przemawiali oni ludzkim głosem za pośrednictwem zwierząt. Problem był taki, że aby to wszystko działało, trzeba było organizm wprowadzić w odpowiedni stan. Szybko dostrzeżono, że pewne dary ziemi posiadają takie właściwości. Głównie niektóre gatunki grzybów, ale i mak, który trafił tu stosunkowo późno. Ot, cała tajemnica :)
Zwyczajowo liczba dań powinna być nieparzysta. W najbiedniejszych rodzinach było ich 5 lub 7, a w bogatych 9 lub 11. 12 potraw wymyślili najbogatsi. Dwunastka, co wiemy ze szkoły, przy okazji omawiania tematu o Unii Europejskiej, oznacza pomyślność. Szóstka z kolei niepełność, tudzież niedostatek. To wigilia kryzysowa więc zgodnie z tradycją zamieszczam tutaj 5 potraw plus napój więc prawie 6 :) Tym razem cel był prosty. Zrobić to jak najtaniej.
Kiedy wspomniana wyżej małpka przerzuciła się ze zbieractwa na rolnictwo, to oprócz tego, że zaczęła być mniej zdrowa, bo pożywienie nie było już tak urozmaicone, ale też zaczęła mieć go więcej. W myśl zasady - ch...wo, ale stabilnie. Przede wszystkim, zaczęła dostrzegać, że stan słońca odpowiada za to, ile pożywienia mają, a także nauczył się jak siać, żeby zbiory były optymalne. W związku z tym, za każdym razem kiedy zaczynał się rok solarny, trzeba było dziękować za dary, mając nadzieję, że w następnym roku będą takie same. Stąd narodziła się tradycja spożywania produktów zbożowych podczas zimowego przesilenia.
Osobnym tematem jest tradycja jedzenia maku i grzybów. Wiele kultur, w tym najbardziej nam znana - żyjąca na tych terenach, zanim zaczęło uprawiać kult, w żaden sposób nie powiązanych z nimi więzami krwi, świętych, uprawiało kult przodków. Czasem próbowano się z tymi przodkami kontaktować. W tym celu zostawiano puste miejsce przy stole. Raz widziano ich we właściwej postaci, a czasem przemawiali oni ludzkim głosem za pośrednictwem zwierząt. Problem był taki, że aby to wszystko działało, trzeba było organizm wprowadzić w odpowiedni stan. Szybko dostrzeżono, że pewne dary ziemi posiadają takie właściwości. Głównie niektóre gatunki grzybów, ale i mak, który trafił tu stosunkowo późno. Ot, cała tajemnica :)
Zwyczajowo liczba dań powinna być nieparzysta. W najbiedniejszych rodzinach było ich 5 lub 7, a w bogatych 9 lub 11. 12 potraw wymyślili najbogatsi. Dwunastka, co wiemy ze szkoły, przy okazji omawiania tematu o Unii Europejskiej, oznacza pomyślność. Szóstka z kolei niepełność, tudzież niedostatek. To wigilia kryzysowa więc zgodnie z tradycją zamieszczam tutaj 5 potraw plus napój więc prawie 6 :) Tym razem cel był prosty. Zrobić to jak najtaniej.
Zupa grzybowa
Tu będą potrzebne grzyby, w które należało się zaopatrzyć wczesną jesienią i wysuszyć. Istotne było tu, żeby kapelusze były w całości. Jak ktoś tego nie zrobił, to mogą być pieczarki.
Składniki:
- marchewka
- pietruszka
- cebula
- seler
- kapelusze grzybów (patrz wyżej)
- ziemniaki (opcjonalnie)
- olej
Składniki:
Marchewkę i pietruszkę trzemy na tarce o grubych oczkach. Seler obieramy i kroimy w grube plasterki. Cebulę obieramy i kroimy w półplasterki. Wszystko gotujemy w wodzie z małą ilością oleju, a następnie rozdzielamy bulion od warzyw za pomocą durszlaka. Bulion zostawiamy w garnku, a warzywa przydadzą się nam do innego dania.
Do bulionu dodajemy kapelusze i gotujemy. Wyciągamy je i odkładamy, one również nam się przydadzą.
Zupę możemy wzbogacić ziemniakami, ale w związku z tym, że to nie jedyne danie, to niekoniecznie jest taka potrzeba.
Smażone grzyby
Ten przepis to jest dla mnie odkrycie roku. Znane głównie w Łodzi.
Składniki:
- grzyby z wcześniejszego przepisu
Wykonanie:
Grzyby podsmażamy na patelni. Można wcześniej obtoczyć w mące.
Seler po grecku
Jest takie danie, które uchodzi za wigilijne. Ryba po grecku. Problem w tym, że Grecy takiego przepisu nie znają. Nie wiadomo dlaczego tak to nazwano. Być może dlatego, że warzywa w towarzystwie pomidorów są w Grecji bardzo popularne. Jest natomiast coś bardziej greckiego. Mianowicie seler, który pochodzi z Grecji. Trochę przypomina filety ryby, ale nie to jest istotne w tej kwestii. Istotne jest to, że jest to bardziej greckie danie niż gdyby był w nim dorsz. No i dużo tańsze :)
Składniki:
- seler i pozostałe warzywa wyjęte z zupy
- koncentrat pomidorowy
Wykonanie:
Starte warzywa mieszamy z koncentratem i przykrywamy nimi plasterki selera.
Pierogi z kapustą i grzybami
Danie z cyklu - podaruj sobie odrobinę luksusu. Pierogi potrafią być drogie, ale tylko dlatego, że są pracochłonne. Stąd, w wielu krajach, uchodzą za danie luksusowe. Kiedy byłem w UK, to kosztowały funta za sztukę. Natomiast sama produkcja jest tania.
Składniki:
- mąka
- kapusta kiszona
- grzyby
Wykonanie:
W zasadzie zasada robienia ciasta na pierogi, niezależnie od tego, z jakiej mąki jest taka sama. Zalewamy trochę mąki bardzo gorącą wodą, żeby nam się zrobił czynnik klejący. Potem to mieszamy z pozostałą mąką i formujemy ciasto. Przy mąkach bezglutenowych, do naszego kleiku możemy dodać trochę mąki ziemniaczanej.
Wyrabiamy ciasto. Kroimy kółka kubkiem, wkładamy do nich farsz i sklejamy. Gotujemy we wrzątku aż wypłyną.
Farsze mogą być różne, ale u mnie była to pokrojona i ugotowana kapusta kiszona pomieszana z poszatkowanymi i ugotowanymi grzybami.
Makówki śląskie
W jednym daniu mamy wszystko. Mak i zboże. Idealny sposób jak wykorzystać stary chleb, zamiast go wyrzucać. Można dodać orzechów, które się zebrało późnym latem.
Składniki:
- stary chleb
- jakieś mleko
- mak
- bakalie
- cukier
Wykonanie:
Mleko gotujemy z makiem oraz bakaliami i dosładzamy.
W naczyniu układamy warstwę chleba i zalewamy tą mieszaniną. Powtarzamy z kolejnymi warstwami.
Mleko gotujemy z makiem oraz bakaliami i dosładzamy.
W naczyniu układamy warstwę chleba i zalewamy tą mieszaniną. Powtarzamy z kolejnymi warstwami.
Kisiel z dzikiej róży
Ten napój poznałem w Szwecji i podbił moje serce. Tam się go pija w formie napoju lub zupy przy byle okazji, ale mi się jakoś skojarzył ze świętami. Może dlatego, że dzięki właściwościom róży, idealny na zimę.
- owoce dzikiej róży
- cukier
- mąka ziemniaczana
Wykonanie:
Na nasze szczęście o nie wino, dlatego owoców nie trzeba pozbywać pestek. Gotujemy wywar z owoców i dosładzamy. Dodajemy trochę mąki ziemniaczanej rozpuszczonej w zimnej wodzie i energicznie mieszamy. To ma być lekko zagęszczone, ale na tyle rzadkie, żeby można było pić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz