W związku z tym, że na działce szpinak urósł do rozmiarów przerastających dłoń przeciętnego dorosłego człowieka, szkoda było posiekać go na drobne kawałki i klasycznie udusić. Tym bardziej, że bardzo lubię szpinak na surowo. Postanowiłem zrobić moją wariację na temat dania, które przywędrowało do nas z basenu Morza Śródziemnego o enigmatycznej nazwie "gołąbki", która staje się jasna dopiero wtedy kiedy prześledzimy ich historię. W wyniku tego dowiadujemy się, że to do czego jest przyzwyczajona biedota, czyli większość z nas, jest modyfikacją tego co było na stołach szlacheckich, czyli mniejszości - gołębi owijanych liśćmi kapusty.
Podobno żelazo należy łączyć z witaminą C, żeby mieć więcej energii. Dlatego połączyłem szpinak z ziemniakami. Z tym żelazem w szpinaku to też tak nie do końca, bo naukowcy trochę się pomylili w obliczeniach (Z tego powodu postanowiłem podnieść wartość żelaza za pomocą zielonego groszku:)). Co było przyczyną pomyłki nie wiadomo, ale legenda, a w takie uwielbiamy wierzyć, mówi, że to wina asystentki prowadzącego badania, która nieświadomie przesunęła przecinek. Zaraz po tym, w okół samego szpinaku też urosły legendy, które zostały wyrażone w postaci kreskówki Popeye. Całkiem przyjemnej zresztą, którą oglądałem za czasów, kiedy Cartoon Network nie miało jeszcze polskiej ścieżki językowej :)
Ruloniki idealne do pracy, albo na drogę. Jak komuś za mało gołąbkowo, to sobie może nachlapać ketchupem :)
Składniki:
- liście szpinaku
- ziemniaki
- zielony groszek
- marchewka
Wykonanie:
Marchewkę kroimy w kostkę. Smażymy na małej ilości oleju, dodajemy trochę wody i dusimy pod przykryciem. Dodajemy groszku i jeszcze trochę dusimy.
Ziemniaki obieramy, gotujemy, gnieciemy i mieszamy z groszkiem i marchewką.
Wybieramy części tak przygotowanej masy i owijamy liśćmi szpinaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz