czwartek, 4 stycznia 2018

Hasperat czyli kulinarne trendy 2018

Zgodnie z nową tradycją, która obowiązuje tu od 3 lat, czyli jakby małe pierdnięcie w skali istnienia tego świata, początek stycznia to czas kiedy piszę o kulinarnych trendach, które miałyby obowiązywać podczas właśnie zaczętego nowego roku. 
Czy to znaczy, że gdziekolwiek się nie ruszycie to będą podawane takie potrawy? Nie! To oznacza, że ludzie idący z czasem, postępem i osiągnięciami PRAWDOPODOBNIE, będą zainteresowani umieszczeniem tego w menu. Oczywiście w wyniku efektu motyla wszystko może się potoczyć zupełnie w innym kierunku. Dlatego w przeciwieństwie do wielu gwiazd internetu, wszystko co tutaj napiszę nie jest dla mnie pewnikiem, a tylko dużym prawdopodobieństwem.
Dlaczego dużym? Dlatego, że opieram się na wiedzy poważnych ludzi, zajmujących się tą tematyką od wielu lat, piszących w pismach, których autorytet opiera się na latach doświadczeń i merytorycznej wartości, a nie tylko na ilości kliknięć. Taka postawa pozwala uniknąć późniejszych rozczarowań jak w przypadku całego pokolenia specjalistów od polityki, którzy odnotowują na maturze najniższy wynik w historii, z przedmiotu WOS :) Dlatego za rok, a nawet długo wcześniej możecie powiedzieć, że cały ten artykuł jest nic nie wart, a ja pokornie przyznam Wam rację, a pewnym stopniu nawet teraz :)

Pierwszy trend o którym wspomnę da podstawy kolejnym. I tak lista wygląda następująco:

  • świadomość - ludzie coraz bardziej interesują się tym co jedzą. Jak powstaje, skąd się bierze i jak wpływa na ich organizm. Będziemy chcieli jeść zdrowiej, dlatego do łask wrócą małe uprawy i marchewka ubrudzona ziemią :) oraz to co mnie cieszy najbardziej, własne, nawet doniczkowe, hodowle. Co wrażliwsi będą się też interesowali aspektami moralnymi, które są dla ludzi coraz bardziej ważne.
  • proteiny roślinne - trochę będzie to wynikało ze wspomnianej wcześniej moralności, która wyznacza sposób postępowania części ludzi na tej ziemi, trochę opiniami dietetyków o wprowadzeniu do diety więcej warzyw, co miałoby skutkować pozytywnym wpływem na organizm, co skutkuje różnorodnością i poszukiwaniem nowych smaków, przy jednoczesnym zachowaniu wartości odżywczych, a trochę przykrą koniecznością, spowodowaną nie tylko krótkoterminowymi problemami finansowymi, ale i niedoborami mięsa w dłuższym okresie.
  • nauka w służbie dietetyki - każdy z nas jest różny i każdemu służy co innego. Nauka pracuje, i ma całkiem dobre rezultaty, nad badaniem co dokładnie korzystnie wpływa na nasz organizm.
  • probiotyki - jedzenie, które spożywamy ma coraz mniej korzystnych dla nas bakterii, dlatego musimy je uzupełniać. Najprościej w formie kiszonek.
  • kawa i herbata - jako składniki dań
  • resztki - teoretycznie wzrasta świadomość ludzi jeśli chodzi o marnowanie jedzenia, do tego stopnia, że w Polsce próbuje się przeforsować prawo, dzięki któremu będzie zakaz wyrzucania żywności przez sklepy wielkopowierzchniowe, a zamiast tego ma to trafiać do potrzebujących lub w najgorszym wypadku na paszę. Zrobiła się z tego moda, w której wykwintne restauracje serwują dania z resztek. Kto zamówi jest cool i trendy i ma pozytywny wpływ na środowisko. Oczywiście za niemałe pieniądze. Czy to oznacza, że ludzie będą marnowali mniej jedzenia i będzie powstawało więcej jadłodzielni do których ludzie będą składować niepotrzebne jedzenie? Z moich doświadczeń wynika, że nie, bo mało kto jest tym tak naprawdę zainteresowany w stopniu poważnym.
    Przytoczę słowa prezesa jednego z oddziałów Fundacji Brata Alberta przy okazji zwrócenia się o pomoc przy poszukiwaniu miejsc pod jadłodzielnię - Anonimowe pomaganie nie leży w interesie fundacji :) Niemniej jednak przepełniające się wysypiska już są problemem, stąd zakaz ma okazję zostać wprowadzonym.
  • jedzenie ery kosmicznej - nie tak dawno temu, bo jakieś 600 lat mieliśmy pewne ograniczenia w zasięgu podróży geograficznych spowodowane tym, że kończyło się jedzenie. Załadowanie na pokład statku większej ilości nie załatwiło sprawy, bo z czasem się psuło. Rozwiązaniem była kapusta, która po "zepsuciu się" (ukiszeniu) nie dość, że nadawała się do jedzenia, to jeszcze, dzięki wysokiej zawartości witaminy C, rozwiązała sprawę szkorbutu. Dziś jedzenie potrafi wytrzymać dłużej, ale i podróże, z którymi przyjdzie nam się zetknąć będą dalsze. Do tego będziemy mocno ograniczeni ładownością. Dlatego potrzebujemy nowego rozwiązania. Ostatnio bardzo modne są koktajle z białka owsianego wzbogaconego zielonymi warzywami, cukrami prostymi, tłuszczami, witaminami i dodatkami smakowymi. Gość, który to wymyślił, zapewniał, że będzie to doskonały pokarm dla astronautów, bo mało zajmuje i dostarcza wszystkiego czego trzeba. Póki co, stał się doskonałym produktem dla zabieganych ludzi, którego wartością dodaną jest to, że jest wegański, bezglutenowy, koszerny itp, czyli spełnia wszystkie współczesne warunki, które tacy zabiegani ludzie mogliby sobie zażyczyć. Drugą opcją miało być awokado. Jego atutem w programie lotów kosmicznych jest to, że można jeść go w trzech różnych stanach dojrzałości, a poza tym może być długo na drzewie. Trzecią, najbardziej nowoczesną opcją, jest drukowanie jedzenia za pomocą drukarki 3D. Na tej opcji chciałbym się głównie skupić przy okazji tego dania.
Jest jeszcze jeden trend, o którym mówi anglojęzyczna prasa fachowa - kuchnia hawajska, ale myślę, że długo nie grozi to w tym kraju :)

Wobec tego danie wpisuje się w trendy kulinarne w trzech różnych okresach.
Krótkoterminowy, bo zbliża się karnawał. Danie jest idealne na imprezę.
Długoterminowy, bo znajdziemy tam probiotyki i to mojej własnej produkcji.
Bardzo długoterminowy co ma związek ze wspomnianą wyżej drukarką 3D.
Oczywistym jest, że dania nie wydrukuję, ze względu na ograniczenia technologiczne i finansowe. Za to zrobię danie, które wystąpiło w kilku odcinkach kultowej serii sience-fiction - Star Trek, konkretnie w mojej ulubionej Star Trek: The Next Generation, nastawionej, w mojej ocenie na scenariusze różnych problemów i ich rozwiązywanie. W przeciwieństwie do Gwiezdnych Wojen, które są raczej fantasy, a ostatnio nawet i baśnią, umieszczoną w specyficznym środowisku, których również jestem fanem, jest to typowa fantastyka naukowa, gdzie stawia się konkretne hipotezy naukowe dotyczące wizji (wszech)świata, a także pewna forma przesłania jak według twórcy miałoby to wyglądać, aby gatunek ludzki przetrwał. Jedną z takich wizji jest replikator.  To taka bardzo zaawansowana drukarka, a konkretnie urządzenie które tworzy molekuły z energii. Jako, że wszystko jest zbudowane z tych samych cząstek, może stworzyć dowolne danie.
Hasperat to takie bajoriańskie danie, o którym wiemy tylko tyle, że nadzienie, które dzięki specjalnej zalewie jest tak ostre, że język drętwieje a oczy łzawią, jest owijane w coś na kształt tortilli. Następnie jest krojone na kawałki i podawane.
Ostra zalewa skojarzyła mi się z koreańskim przysmakiem - kimchi, dlatego postanowiłem je wykorzystać.

Składniki:

na kimchi:
- kapusta pekińska
- mąka
- sos sojowy
- papryka słodka
- chilli
- marchewka
- cebula
- czosnek
- jabłko

na naleśnik
- mąka
- woda



Wykonanie:

Kimchi musimy przygotować trochę wcześniej. Najlepiej tydzień.
Kapustę szatkujemy, marchew i jabłko trzemy na tarce a czosnek i cebulę drobno kroimy.
Mąkę rozrabiamy z wodą i doprowadzamy do wrzenia, aby powstał nam gęsty sos. Dodajemy do niego przyprawy i trochę sosu sojowego, mieszamy wszystko z warzywami i wkładamy do słoików.

Z wody i mąki robimy lejące się ciasto, z którego smażymy cienkie naleśniki.

Kimchi kładziemy do naleśników, a te rolujemy. Kroimy na mniejsze kawałki i podajemy.

1 komentarz:

  1. Fajny pomysł na danie do zabrania ze sobą do pracy :D Idealne do lunchboxa :)

    OdpowiedzUsuń