wtorek, 26 kwietnia 2016

Ziemniaki hasselback

O Szwecji i jej z nami kontaktach pisałem już przy okazji Rotmos Gourmet. Kolejne światełko na temat tych kontaktów rzuciły matrymonialne listy Polek do Szwedów, które ktoś zamieścił na portalu aukcyjnym. Poruszenie było większe niż po ogłoszeniu Ewangelii według Judasza. Pewnie dlatego serwisy o towarzyskich plotach cieszą się większym poparciem niż te naukowe. Do tego doszła jeszcze sprawa, że nie chcemy słuchać o pewnych rzeczach, które są normalne, (w tym wypadku hipergamia), ale zepchnięte do zakazu kulturowego, o czym boleśnie przekonał się Alfred Kinsey w latach 50-tych.
W każdym razie w tych samych latach, a konkretnie w tym samym roku w którym Katowice zmieniły nazwę na Stalinogród (było to jedyne miasto z KAT w nazwie), pewien szwedzki kuchcik wymyślił urozmaicił nudne pieczone ziemniaki, powodując, że stają się one chrupiące na wierzchu, a kremowe w środku. Jak to zwykle bywa, sukces został przypisany jego pryncypałowi :)
Szwedzcy marketingowcy poszli za ciosem i dorobili do tego legendę, jakoby ziemniaki powstały w XVIII wieku, a jak mawiał największy amant w historii Niemiec - Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. - dlatego taka właśnie jest oficjalna wersja.

Składniki:
- średnie ziemniaki
- olej
- czosnek granulowany


Wykonanie:
Ziemniaki myjemy i nacinamy w plasterki. To najtrudniejsza część, bo trzeba pociąć w plasterki, ale jakby nie do końca. Coś jak z bułką do burgera. Plasterki mają być osobno, ale mają się trzymać na cienkiej warstwie.. Polewamy delikatnie olejem, sypiemy czosnkiem i ewentualnie innymi ulubionymi ziołami, a następnie wkładamy do piekarnika nagrzanego do 120 stopni i pieczemy ponad godzinę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz