Co prawda danie wymyślone w Ameryce Południowej, ale, ze względu na genezę, można uznać je za kuchnię afrykańską. Trochę zmodyfikowałem, po naszemu, żeby nie było nudne. Jak już fusion to do na całego :)
A było to tak. Odkąd istnieją cywilizacje jedni, ci silniejsi, uważają się za lepszych, podczas gdy tych słabszych uważa się za gorszych. Może nam się to nie podobać, ale takie prawa rządzą światem. Pytanie brzmi jak daleko ci silniejsi są w stanie posunąć się w stosunku do tych słabszych. Chciałem napisać, że dawno dawno temu, ale w gruncie rzeczy nie tak dawno, bo ostatnie bastiony oficjalnie zlikwidowano mniej więcej wtedy kiedy przychodziłem na świat, był sobie bardzo wyraźny podział na lepszych i gorszych. Ci najgorsi byli niewolnikami (No dobra, wiem, dalej jest niewolnictwo, ale teoretycznie nielegalne).
Właściwie zjawisko to było bardzo powszechne, ale na potrzeby postu skupimy się na Stanach Zjednoczonych Ameryki. Kraj dość duży, bogaty w bogactwa więc rozwijał się w dużym tempie. Potrzeba było ludzi do pracy, w dodatku można było ograniczyć koszty, więc sprowadzano darmową siłę roboczą z Afryki, która albo została schwytana, albo sprzedana za jakieś dobra. Początkowo nie było gdzie uciekać, bo do domu daleko, a na obcym terytorium, przedstawiciel z Czarnego Lądu, delikatnie rzecz ujmując, rzucał się w oczy. Później sytuacja trochę się zmieniła, bo można było uciec do innego stanu. Oczywiście nie było to tak proste jak się powszechnie uważa, bo w niektórych północnych stanach też pochwalano niewolnictwo, ale z grubsza w tamtym kierunku. Ucieczka nie była łatwa, a schwytany na niej niewolnik ponosił surową karę. Udawało mu się zachować życie głównie z tego powodu, dla którego dba się o większość z nas :) Dalej był sprawną siłą roboczą. Niewolnicy byli pilnowani przez strażników, którzy jednak potrzebowali snu oraz psy, które również potrzebowały snu, ale były bardziej czujne i mogły podnieść alarm. Aby je uciszyć dostawały właśnie takie kawałki, stąd ich nazwa. Hush puppies znaczy mniej więcej tyle co Cisza, szczenięta To jedna z historii, która najbardziej mi się podoba, choć mało prawdopodobna, bo wątpię czy dobrze karmione psy łakomiłyby się na ciasto kukurydziane :)
Składniki:
- kaszka kukurydziana
- kukurydza konserwowa
- mąka
Wykonanie:
Kaszką gotujemy na gęsto. Odstawiamy aż ostygnie dodajemy kukurydzy, jakiś ulubionych przypraw i trochę mąki. Formujemy kotleciki i smażymy. Oryginalnie powinny być małe okrągłe i smażone na głębokim oleju, ale ja zrobiłem po polsku jak nasze rodzime trociniaki. Lekko podłużne na płytkim oleju.
Ale ciekawe danie;)
OdpowiedzUsuń