czwartek, 31 grudnia 2015

Ziemniaki po kanaryjsku

Mamy właśnie ostatnie tchnienie starego roku kalendarzowego, bo z końcem astronomicznego mieliśmy do czynienia tydzień temu. Chciałbym, oprócz oczywiście podsumowania, zamieścić ostatni przepis na wykorzystanie czerstwego chleba :) Następny post, to już będzie kuchnia afrykańska, zgodnie z obowiązującymi w nowym roku trendami kulinarnymi, o których tradycyjnie wspomnę ;)

Podsumowując, w minionym roku:
  • przeprowadziłem kilka warsztatów kulinarnych
  • prowadziłem zajęcia kulinarne dla dzieci z świetlicy terapeutycznej 
  • byłem gościem prowadzącym na imprezie kulinarnej
  • dawałem wykład w technikum gastronomicznym
  • doczekałem się kolejnego artykułu w prasie
  • zacząłem rozkręcać akcję przeciwko marnowaniu żywności, czego efektem był pierwszy z filmów w Gazecie Wyborczej (w nowym roku powinny być kolejne ;) )
A ponad to:
  • powiększyłem moją kolekcję stylowej zastawy :D 
Także idzie dobrze, także cytując klasyków הַלְלוּיָהּ i do przodu.
Wyspy Kanaryjskie to taka grupka wypaczeń wulkanicznych koło Afryki. Prawdopodobnie, z racji tego, że Hiszpanie, którzy przywieźli do Starego Świata ziemniaki, położyli ręce na tych wyspach, właśnie to warzywo stało się tam tak popularne.
Typowe danie z tej części świata to ziemniaki z mojo picón. Tam jest ciepło, więc miejmy namiastkę tego klimatu na tą pogodę, która się radykalnie zmieniła w ciągu ostatnich 3 dni :) Sam nie byłem, ale kolega z pracy, Daniel, pojechał tam ukoronować swoje pewne przedsięwzięcie zwane małżeństwem i przywiózł mi ten przepis jak i worek własnoręcznie zebranego czerwonego pieprzu, dlatego przy tej okazji chciałbym go pozdrowić :) Każdy ma prawo błądzić na swój własny rachunek ;)

Z okazji nowego roku, inne zdjęcie. Choć równie stylowa zastawa ;) Spokojnie, z następnym wpisem wracamy do dark mood :) W tle rekwizyt potrzebny do samodzielnego przygotowywania saletrowych bączków, do robienia których serdecznie zachęcam. Dla starszych czytelników będzie to podróż sentymentalna, a młodsi nabiorą nowych umiejętności, które być może im się niedługo przydadzą ;) Ogólnie to niezła frajda zrobić coś samemu.


Składniki:
- ziemniaki
- zmielony stary chleb, zwany bułką tartą
- olej
- ocet (mało!)
- papryka słodka w proszku
- ostra papryka (wedle uznania)
- woda
- czosnek



Wykonanie:
Ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie.
Bułkę tartą miksujemy z papryką, wyciśniętym czosnkiem, dodając trochę oleju. Regulujemy konsystencję wodą i doprawiamy lekko octem. Jak nam wszystko wyjdzie to powinno smakować trochę jak twarożek. Takie kanaryjskie pyry z gzikiem :)

2 komentarze:

  1. Saletra potasowa z cukrem. Saletra była wręcz walutą, ciężką do zdobycia w latach osiemdziesiątych dla gówniarzy, jakimi byliśmy:) Ten sos to chyba rodzaj zagęszczonego gaspacho. Muszę wypróbować.
    Dużo szczęścia i zdrowia w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Technicznie rzecz biorąc, można ten sos tak zakwalifikować, ale nie jestem przekonany czy takie jest jego pochodzenie :) Pamiętam, że za małolata, handel saletrą był bardziej ograniczony niż alkoholem. Można było kupić tacie piwo, ale saletry już nie chcieli tak łatwo sprzedawać, bo głównie służyła do jednego celu. Trochę jak z kijami baseballowymi, gdzie może 1% był do gry :)
      Wszystkiego dobrego!

      Usuń