Nie bez przyczyny ten wpis znajduje się dopiero tydzień po dniu św. Walentego. Jednym z powodów było to, że 15 lutego był dużo ciekawszy dzień, a do drugiego dojdę później. Coroczne obchody święta, bardzo poważnego przecież patrona, bo chyba wszyscy się zgodzimy, że choroby psychiczne i epilepsja to poważny problem zarówno dla dotkniętych tą chorobą jak i otoczenia (sam miałem okazję udzielać pomocy kobiecie w autobusie, która dostała ataku i byłem bardzo wystraszony :) ), już od jakiegoś czasu epatują kiczem niczym festyn na MOSiRze przy rytmach disco polo, głównie za sprawą plastikowych rzeczy (bo nie zawsze są to serduszka, czasem to plastikowe truskawki :)) ustrojonych w ciekawe dodatki jak np. piórka :)
Nie będę pisał kolejny raz o tym jak to mając własną tradycję przyjmujemy ją od kraju, który jej nie ma, za to napiszę o tym jak to w tym roku kicz sięgnął zenitu za sprawą premiery pewnego filmu o gatunku bliżej nieokreślonym. Sam film powstał w wyniku ekranizacji książki, która z kolei powstała na podstawie fanowskich opowiastek miłosnych (takich jak kiedyś były w BRAVO, tylko bez scen erotycznych) pisanych przez ponad 40-letnią fankę serii Zmierzch.
Cała akcja to marketingowy majstersztyk. Jej uczestnicy mają nadzieję, że doczekają się tam odważnych scen. Tylko po co? O ile w czasach kiedy krążyły po ludziach przepisywane na maszynie „Pamiętniki Fanny Hill” albo kasety z grami na Commodore o magicznym tytule „SEKSOWNIE” było to uzasadnione, bo dostęp do takich rzeczy był mocno ograniczony. Teraz można wejść na jeden z serwisów, najlepiej ten, który sadzi drzewa za oglądnięte filmy i wpisujemy w wyszukiwarkę właśnie GREY tyle, że Sasha.
Jakie są plusy takiego rozwiązania? - przede wszystkim, dostajemy dokładnie to czego oczekujemy.
- na pewno będzie to miało więcej wspólnego z prawdziwym BDSM niż to prezentowane w tamtym filmie.
- jest za darmo.
- przyczynimy się do zasadzenia drzew.
- dialogi są na podobnym lub nawet wyższym poziomie :)
Osobiście współczuję wszystkim, którzy zapłacili za ten seans. Natomiast jestem pewien, że gdyby scenariuszem tego filmu zajęła się Sasha, to byłby on na pewno dużo bardziej profesjonalny od strony merytorycznej jak i, a to wnioskuje na podstawie jej gustu filmowego, byłby bardziej wartościowy od strony artystycznej.
Oczywiście jest bardzo duża grupa kobiet, które oglądają ten film utożsamiając się z główną bohaterką, gdzie odzywają się u nich stare marzenia, a przede wszystkim poczucie zwiększonej możliwości ich realizacji o czym pisał dr Witold Adamczyk w pracy „Psychologiczny model widza kinowego”. Tak jak w przypadku wielu panów, którzy marzą o atrakcyjnej kobiecie chcącej ich „zaatakować” w dziwnych okolicznościach, tak panie marzą o rycerzu na białym koniu, a jeszcze lepiej na 850 koniach mechanicznych zamkniętych w białym Eurokopterze :) Panom z tego powodu film się oczywiście nie podoba :)
Panowie! Zamiast się bez sensu denerwować, przeczekajcie. Z Christianem Greyem i tak nie wygracie – inaczej byście tu nie zaglądali :) Euforia minie i szybkie obliczenie prawdopodobieństwa, do którego popchnie rozsądek spowoduje powrót do normy. Wtedy wracamy do sprawdzonych metod. O ile marketing Greya jest sezonowy, o tyle przekonanie, że proste włoskie jedzenie jest czymś ekskluzywnym zostało wmówione ludziom tak mocno, że będzie się utrzymywało w świadomości ludzi jeszcze bardzo długo.
To jest właśnie ta druga przyczyna, o której pisałem na początku. Samo danie to kondensacja kuchni włoskiej czyli połączenie pizzy ze spaghetti.Składniki:
- mąka
- drożdże
- woda
- olej
- makaron nitki
- koncentrat pomidorowy
- cebula
- bazylia
Wykonanie:
Makaron gotujemy. Cebulę kroimy drobno i podsmażamy. Dodajemy koncentratu pomidorowego oraz bazylii i z tak powstałym sosem mieszamy makaron.
Drożdże rozpuszczamy w wodzie, dodajemy mąki oraz trochę oleju i ugniatamy ciasto. W razie potrzeby dodajemy wody lub mąki. Sypiemy mąkę na stół i wałkujemy ciasto na cienki okrągły placek. Na połowę placka kładziemy makaron z sosem, przykrywamy drugą połową zlepiając brzegi żeby powstał nam wielki pieróg. Wkładamy go do nagrzanego na 180 stopni piekarnika i pieczemy aż się zarumieni.
Calzone a'la bolognese. Bardzo smaczne. Odnośnie filmu, a raczej książki (nie obejrzałem, zacząłem czytać, raczej bez finału)- wszystkie członki opadają, a także ręce i nogi. Szum komercyjny, ale, ale!!! Skuteczny. Co daje do myślenia. Czegoś Panom brak...
OdpowiedzUsuńFilm jest już dostępny do obejrzenia na sieci jakby co :) Teraz tutaj dwie różne rzeczy, bo sam sukces marketingowy był spowodowany otoczką filmu jako najodważniejszego od czasu "Nagiego Instynktu". Tym bardziej śmieszy, że ludzie tyle kasy chcą płacić przy darmowej pornografii w sieci.
UsuńCo do tego czego panom brak, to tego co wszystkim :) Wiele osób ma codziennie często problemy finansowo-seksualne. Patrzą do portfela a tam ch.... :)