niedziela, 15 lutego 2015

Burgery górskie

Wpis z okazji dnia miłośników burgerów. Geneza tego święta była taka, że część osób pozazdrościła Australijczykom możliwości grillowania w lutym. Pomyśleli sobie, że w sumie to całkiem fajny pomysł urządzić letnią zabawę w szary i zimny dzień. Tego dnia, niezależnie od warunków atmosferycznych jemy burgery. Można w ogrodzie, a można gdzie indziej. 
Dlaczego górskie? Nie tylko dlatego, że jadłem je w górach, gdzie na szczycie znalazłem naturalny stolik. Ich nazwa wzięła się zarówno od głównego składnika, z którego zostały przyrządzone jak i specjalizacji. W górach, zwłaszcza zimą, potrzebujemy jak największej bomby energetycznej zamkniętej w jak najmniejszym rozmiarze. Coś jak downsizing w przemyśle samochodowym :) Więc taki burger musi mieć możliwie największą wartość energetyczną, przy czym nie mówimy tu o pustych kaloriach. Płatki górskie są do tego idealne, gdyż są w pierwszej piątce najlepszego pożywienia na świecie. Mamy zatem bardzo tanie źródło bardzo dobrego pożywienia. Niestety w sytuacji kiedy mamy sporo sprzętu w plecaku na bułki nie zostaje już za wiele miejsca dlatego spożywamy je same, popijając np. kawą zbożową z termosu.
Wyjątkowo zdjęcie nie w tonacji dark mood, bo z terenu :)

Składniki:
- płatki owsiane górskie
- bardzo dojrzałe banany (takie z promocji :) )
- mąka
- papryka słodka


Wykonanie:
Płatki zalewamy wrzącą wodą i czekamy aż trochę zmiękną. Mieszamy je z rozgniecionymi bananami i dodajemy maki, żeby wszystko nam się dobrze lepiło. Dobarwiamy papryką i doprawiamy. Ja zrobiłem wytrawne i pomimo bananów wyszły bardzo dobre. Lepimy burgery, które smażmy lub grillujemy na blaszce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz