- suche kotlety sojowe
- szklanka płatków kukurydzianych
- pół szklanki mąki
- jajko
- 3 łyżki papryki słodkiej
Wykonanie:
Kotlety ugotować. Płatki kukurydziane rozgnieść i wymieszać z pozostałymi składnikami, aby powstało gęste, ale lejące się ciasto. Moczyć kotlety w cieście i smażyć.

W owym czasie (2009 rok) bywałem na wyprawach. Jednym z zamienników mięsa były oczywiście kotlety sojowe. Nie cieszyły się one jednak "wzięciem" i nazywane były: "tekturowe mięso" :-)
OdpowiedzUsuńTrochę racji w tej nazwie było, zwłaszcza gdy porównało się z piersią kurczaka i filetem z mintaja LIOFILIZOWANYMI. Wołowina zaś liofilizowana to "kapeć".
Wracając do nielubianych kotletów sojowych.
Kwestia przyrządzenia jest tu kluczowa i niestety, aby smakowało trzeba stracić "trochę" czasu. Powiedz to kolesiowi, który wraca umordowany po 20 godzinach, że teraz ma się "bawić" 2 godziny z tekturowym mięskiem!
Szybkie żarcie i do śpiwora hyc.
Dlatego najlepsza była puszka, szczególnie zaś BEER SCHINKEN :-)
Z sojowym ersatzem można było się "bawić" w dniu bazowym, gdy czasu było w "H" a poprawniej "CH".
Jako jedyny chyba? nie grymasiłem i robiłem sobie odmiany żywieniowe, więc i soja "wpadała w zęby". Nie było "ducha w narodzie" i kotlet sojowy bywał "złem koniecznym" jedzonym z konieczności.
Jednak kotlet sojowy ma swoje plusy, których doszukać się nie jest wcale trudno. Stosunek: masa/cena/objętość/zawartość białka, jest tutaj zdecydowanie najlepszy z pośród wszystkich "mięsnych" surowców.
Myślę tu o potwornie przeładowanych plecakach, które "dawały popalić" stawom kolanowym i nie tylko im.
Źródłem "sukcesu" jest brak wody i niemożność popsucia się w upałach. Smak można sobie "wyczarować" wszak dowolny, ale "małpy" i tak "nie przebije". :-)
Pies