Ostatnio czytelnik pisał, że mało przepisów wojennych. Mówisz- masz :)
Z uwagi na to, że jedzenie pełni jedną z najbardziej istotnych funkcji w naszym życiu, choć w przypadku katastrofy pełni funkcję elementu przetrwania, to pełni ją nie tylko w rozumieniu odżywienia organizmu i przetrwania fizycznego, ale i psychicznego.
Z uwagi na to, że jedzenie pełni jedną z najbardziej istotnych funkcji w naszym życiu, choć w przypadku katastrofy pełni funkcję elementu przetrwania, to pełni ją nie tylko w rozumieniu odżywienia organizmu i przetrwania fizycznego, ale i psychicznego.
Jedzenie w warunkach wojennych, zwłaszcza jedzone wspólnie, buduje wsparcie społeczności i może redukować PTSD.
Z uwagi na to, jedzenie jest często przygotowywane wspólnie przez małe społeczności w prowizorycznych schronach - piwnicach, w których ludzie spędzają czasem po kilka dni, a także w obozach dla uchodźców.
Jednym z takich dań jest kryzysowy musakhan. Musakhan to danie palestyńskie, które pomimo nieco mniej szczelnej blokady na towary żywnościowe nałożonej na strefę Gazy 20 lat temu przez siły Izraela, było w oryginalnej wersji dość popularne. Od czasu czystek przeprowadzonych przez wojsko Izraelskie i czymś co jest zawsze ich nieodłącznym elementem (pisałem o tym w poprzednim wpisie o oblężeniu Sarajewa), głód i blokady żywności, danie wygląda trochę inaczej. Czystka nie zawsze polega na tym, że cała ludność zostaje zabita. Generalnie ludności ma nie być w określonym miejscu, nieważne, czy zostaną zabici, czy gdzieś sobie pójdą, dlatego część ewakuowała się ze strefy wojny i jest w obozach dla uchodźców. Nigdzie nie jest powiedziane, że w obozach jest dużo więcej jedzenia, dlatego zarówno ci pod obstrzałem, jak i ci w obozach, korzystając z tego co otrzymali stworzyli kryzysową wersję popularnej potrawy.
O jej smaku decyduje sumak. Na szczęście rośnie w wielu parkach i skwerach.
Składniki:
- płaskie chlebki
- cebula
- bakłażan (opcjonalnie)
- strączki jeśli są
- mąka
- sumak
- kumin
- bakłażan (opcjonalnie)
- strączki jeśli są
- mąka
- sumak
- kumin
Wykonanie:
Cebulę pokroić w półplasterki i podsmażyć aż będzie miękka. Jeśli mamy bakłażan, to dodajemy pokrojony w kostkę. Możemy trochę zagęścić mąką.
Dodajemy przyprawy i ugotowane strączki. Zazwyczaj soczewica zielona lub ciecierzyca.
Podajemy na płaskim chlebie.
Dodajemy przyprawy i ugotowane strączki. Zazwyczaj soczewica zielona lub ciecierzyca.
Podajemy na płaskim chlebie.

Żyjemy w (Polsce) międzywojniu i tylko kwestia czasu ... . :-(
OdpowiedzUsuńPrzedstawiona potrawa, dość realistycznie pokazuje (tym z rozepchanymi DU...MI) jak trzeba się "gimnastykować" przy wszelakich niedoborach.
Mordowani wszelkimi sposobami Palestyńczycy mają swoje regionalne składniki (a raczej ich brak) jak w każdym zakątku globu. Oraz przyprawy!
Ja właśnie o "TYM".
W Polsce również rośnie sumak, lecz nie na "szczęście" jak TU napisano. Zwany jest przez niektórych : "ZEMSTA SĄSIADA". A to, przez swoją żywotność i ekspansywność. Przyrodnicy i alergicy nie lubią go szczególnie.
Bardzo skromnie podane info o sumaku, który "rozpycha" się w naszej przyrodzie i można go jeść.
Kryzysowa, bo darmowa przyprawa, choć mocno specyficzna i nie na polskie kubki smakowe. Zresztą, każdy ma "swój smak" i wara innym od niego! :-) W terenie staram się go czasem włączać w to co akurat jem, bez ideologii. Domowo zaś, zrobiłem kilka podejść aby "zobaczyć z czym to się je". Dosłownie :-)
Pies
Natknąłem się w kuchni na (mój autorski) ocet sumakowy i ... przypomniało mi się owe PTSD, reklamowane przez kryzysowego luzaka. :-)
OdpowiedzUsuńA mnie się przypomniał: Zespół stresu pola walki :-)
"Nasi" dzielni NAJEMNICY (pisząc bez ogródek) nabawili się CYKORA. A oni chcieli pojechać na sponsorowaną wycieczkę za (GRUBY SZMAL) pieniądze podatnika :-)
Skąd te: " :-) "
Ano bohaterem nie jestem, choć śmierć czasem "przycupnięta siedziała obok". Ludność z terenów objętych (szeroko pojętymi) działaniami zbrojnymi, nie chce, ale ma to na co dzień :-(
I znów skojarzenia!
Plakat z niemcem w "rogaczu" z handgranatem w "łapce".
Takie widmo ze wschodu REALNIE majaczy w czapce budionówce i "bąbką" N w łapce. Taka duża litera "Z", która lekko "przekopyrtnęła się" na bok i "robi" za "N" :-(
Mało TO wszystko zabawne, ale bardzo realne!`
Jak to się "upierdliwe zielsko" źle potrafi skojarzyć, zupełnie jak żydzi. Którzy teraz nie tylko z parazytami kojarzeni będą, ale i z ludobójstwem. I pomyśleć, że jeszcze tak niedawno, sami byli ofiarami :-(
Cóż, znów nie o papu. Ten sumak, faktycznie złe skojarzenia przywodzi. Oby nie trzeba było go stosować z konieczności ... :-(
Pies