Składniki:
- cukinia
- ziemniaki
- mąka
- jogurt
- czosnek
- jogurt
- czosnek
- ogórek świeży
Wykonanie:
Cukinie i ziemniaki obieramy i trzemy na tarce o bardzo małych oczkach.
Dodajemy trochę mąki, mieszamy i układamy placki na blaszce do pieczenia.
Wkładamy ją do nagrzanego do 200 stopni Celsjusza piekarnika i pieczemy do zrumienienia.
Ogórek trzemy na drobnych oczkach i mieszamy z jogurtem. Dodajemy wyciśniętego czosnku do smaku.

Zamiast na patelni, można i hurtem na blachę. Nie lepiej (jak już nie kryzysowo i nie ekonomicznie) pokryć całą powierzchnię blachy?
OdpowiedzUsuńW ramach eksperymentów kulinarnych z ziemniakiem jako podstawą surowcową, przetrenowałem też mix z cukinią. Oba surowce są wdzięczne w przeróbce na jadło, z tym że ziemniakiem lepiej zwalczymy głód.
Dla mnie placki bez cebuli to jak żołnierz bez karabinu!
Ogór trafia czasem do gara, ale jego przetwory są u mnie szczególnie cenione. Zawsze w sezonie pamiętam aby zrobić (i oznaczyć) jakiś nowy wariant ogórka konserwowego. W końcu Czapajew nie podjął się wypicia moria vodki z niedostatku tej zagrychy! :-)
Pies
Ooo, w sumie. Następnym razem jakieś zrobię w ten sposób i pokroję w kwadraty.
UsuńTa można i w prostokąty! :-)
OdpowiedzUsuńWracając do placków, to zatęskniłem do fuczków. Ja je robię w wersji: "tata z mamą" czyli 1:1 ziemniak/kapusta kiszona. Jako, że Łemko nie jestem, ino Hanys, to mi wolno ów specjał robić po swojemu, jak lubię.
To też jedna z wariacji: placek ziemniaczany und "coś tam", aby urozmaicać dietę i zagospodarowywać "końcówki serii" :-)
"Psi" okazji ekonomia i objętość porcji (2 w 1) i o TO chodzi!
Pies
Właśnie zostałem obdarowany WIELGACHNĄ cukinią! Psie'piękna :-)
OdpowiedzUsuńNa razie podziwiam i kombinuję na 2 fronty (co na przetwory, co do gara).
I tutaj już się nie przyczepię, bo przy cukini jest 31!
Zawsze trzymam się rzeczy sprawdzonych a jednocześnie robię małą porcję czegoś nowego. Stąd moja wizyta u "farbowanego na kryzysowo" kucharza :-) Jak to mówią: statystyka prawdę ci powie :-)
Oczywiście 1 sztuka to żaden problem, nawet taki przerośnięty mutant, to przecież 95% wody! Bywało czasem i po kilka sztuk, więc trzeba mieć już przygotowaną strategię zawczasu a szczególnie słoiki i zakrętki!
Przyznaję się do lenistwa. Nie chce mi się sięgać po papierowe natchnienie, bo na ekranie jest 10 X szybciej, choć mam 2 papierowe faworytki, po które jednak później sięgnę. Mój "parapet" jest nieco dłuższy i ma klauzulę: Przed zakupem "makulatury" gruntownie przejrzeć zawartość kandydatki!
Parę lat wstecz uniknąłem dzięki temu niepotrzebnego zakupu. W jednym z Hipermarketów zatrzymałem się przy świątecznym stoisku z książkami kucharskimi i !!! Podczas wertowania okazało się, że oferowana jest ta sama zawartość w 3 różnych oprawach! To był naprawdę dobrze skonsultowany marketingowy "chwyt poniżej pasa"! Zabiegany facet spokojnie mógł paść ofiarą przemyślnej pułapki. Ja uniknąłem, bo chciałem sprawdzić wpierw (w nie swoich książkach) pewien temat, a tu wszędzie TO SAMO! Wobec czego, ostentacyjnie nie kupiłem żadnej.
Już i tak w pozycjach różnych autorów stwierdzam znaczną część treści, która się powtarza. I znów "wyskakuje" Będzin! Jeśli nie u zawodowego handlarza, to można zdobyć taki "parapecik" przy 1 wizycie i to dużo taniej niż w antykwariacie! Do nowych książek w "neo - księgarniach" boję się podchodzić :-)
Pies