sobota, 14 czerwca 2025

Opiekanki

Cytując klasykę: A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają. Podobno, jak się zacznie od cytatu to powoduje się wrażenie mądrzejszego. W każdym razie, zanim słowo burger na trwałe zadomowiło się w naszym języku, pochodząc od hamburgera i rozbijając się na różne, poza hamburskim wariantem, mieliśmy swoje słowo na płaski kotlet z kaszy, ziemniaków, czy warzyw. Przed wojną nazywaliśmy coś takiego opiekankami. 

Składniki:

W zasadzie mogą to być resztki z poprzedniego obiadu, ale u mnie były:
- ziemniaki
- fasola czerwona
- kasza jaglana
- czosnek


Wykonanie:

Kasza, ziemniaki i fasola muszą być ugotowane. Jeśli tak jest, to wszystko razem ugniatamy, lepimy płaskie kotleciki i smażymy z obu stron.

2 komentarze:

  1. Takiego kotlecika akurat nie lepiłem/jadałem.
    Jak się trzyma i nie rozpada, to skład może być dowolny. Byle by dało się zjeść po upieczeniu :-)
    W PRL'owskich barach mlecznych serwowali: kotlet jajeczny. Szczególnie zaś w piątki. Czasami jadałem to "coś" wyglądające z pozoru jak typowy mielony. No dało się zjeść, więc czasem jadałem, gdy fasolki nie było :-) lub "konkurencja" wyjadła już atrakcyjniejsze dania :-(
    Pies

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodzime nazewnictwo lepiej oddaje nazwę tego co jemy. Opiekanka brzmi swojsko i sensownie.
    Swego czasu, gdy jeszcze nie straszono GMO i nie obrzydzano ludziom soji. Kolega zaproponował mi, abym spróbował sobie zrobić kotlety z mielonego ziarna sojowego. Zrobiłem! Namoczone ziarno zmieliłem w maszynce do mięsa + dodatki + bułka tarta i wyszły całkiem fajne karminadle sojowe* :-)
    * Karminadel : kotlet mielony/sznycel
    Teraz sobie pomyślałem, że można by potanić skład i "rozcieńczyć" soję.
    Było by bardziej "kryzysowo", proporcje oczywiście dostosowane do kieszeni i tego co się zdobyło lub ma "pod ręką" :-)
    Swoją drogą, soja jest naprawdę debeściarska, tańsza od fasoli i jak trafi się "niedobór" mięsa, to nam mocno "D" poratuje :-)
    Pies

    OdpowiedzUsuń