sobota, 14 września 2024

Blunznradln mit Erdäpfel-Vogerlsalat i Wiedeń

Odwiedziłem sobie miasto, w którym dorastała frustracja najsłynniejszego "malarza pokojowego" w historii świata, którego frustracja z powodu biedy i niemożliwości dostania się do ASP, ostatecznie znalazła krwawe ujście. 
Miasto, w którym biedował również Mozart, a tym samym został wrzucony do grobu 3 klasy.
Wreszcie miasto, które niespecjalnie ucierpiało od alianckich bomb, ale też nie ucierpiało za pomocą bomb powojennych produkowanych przez przedstawicieli różnych wyznań.
Niegdyś stolica wielkiego imperium, którego również byliśmy częścią.

Miasto nudne ze swoim przepychem, ale bardzo ładne miejsce do życia, z świetną komunikacją.





Choć to nie jest ten styl, którym ja się zachwycam, znalazłem kilka ciekawostek architektonicznych, a to za sprawą nieżyjącego już Hundertwassera, którego styl przypomina Gaudiego. Trzeba przyznać, że jego budynki wprowadzają sporo polotu i finezji w tym mieście :)



Obok powyższego jest galeria handlowa stylizowana na wioskę.


Ale najsłynniejszym jego budynkiem, który widać z wielu miejsc, jest spalarnia śmieci.


Natomiast ja się zachwycałem wszelkimi motywami architektonicznymi wychwalającymi etos pracy.



Bardzo częstym motywem jest królik, a to za sprawą słynnej rzeźby, która z kolei jest interpretacją znajdującego się w Wiedniu obrazu "Młody zając" Albrecht Dürera. Jest nawet rasa królików - wiedeński niebieski.


Oto dlaczego Wiedeń nie ucierpiał podczas wojny. Pomijając fakt, że nie był żadnym celem, ale w sumie Drezno też nie było, to był chroniony przez Flakturmy. Bardzo mocne wieże, najeżone artylerią przeciwlotniczą, które niejednokrotnie mogły dokonywać ostrzału z ogromnego kalibru w sposób zautomatyzowany, tworząc skuteczną zaporę.



Są widoczne z wielu miejsc w mieście.


Niektóre zostały przerobione na budynki użyteczności publicznej.


A skoro o przerabianiu budynków na rzeczy użyteczne mowa :)


Są też ciekawostki. Wejście do hotelu.


Zegar Ankeruhr, czyli dzieło sztuki sprzed I Wojny Światowej. Brak w nim wskazówek, a każdą godzinę symbolizuje inny obrazek.


W XIX wieku Austria była wielkim imperium, które obejmowało również Polskę, ale 2000 lat wcześniej to ten teren był pod panowaniem Rzymu. Oto pozostałości po tym okresie.


Oto pozostałości po innym imperium - ZSRR. Na szczęście Austria nie miała wątpliwej przyjemności być jego częścią. Może dlatego pomnik jeszcze stoi :) Niemniej jednak ww. imperium brało udział w wyzwalaniu Austrii.


Miasto słynie ze sztuki. Nie tylko z muzyki i architektury, ale też malarstwa. Jednym z bardziej znanych wiedeńskich malarzy był Gustav Klimt. O historii jego najsłynniejszego obrazu "Złota Adela" powstał film w 2015 roku pt. Złota Dama. Na zdjęciu sklep z pamiątkami dotyczącymi Klimta.


Widać tu również ślady miłośników dziesiątej muzy.


Wiedeń, pomimo tego secesyjnego przepychu, stara się być miastem przyjaznym do życia. Oto hydranty z miskami dla psów.


A także ujęcia wody pitnej dla ludzi.


Przy okazji wizyty w Wilnie, o której pisałem tutaj pokazywałem Wam niestandardowe światła dla pieszych. Tutaj też jest takich sporo, podkreślających znaczenie miłości.



Ciekawym motywem są krany na klatkach schodowych, pochodzące z czasów, gdzie w mieszkaniach nie było źródeł wody.


Zanim przejdę do dania głównego, nie mogę pominąć najbardziej znanego wiedeńskiego smakołyku na świecie- wafelków neapolitańskich, które są kultowe w stolicy Austrii i mają specjalny sklep.


Danie, które Wam pokaże, podpatrzyłem w jednej z restauracji z wiedeńskimi klasykami.

Składniki:

- jakaś kaszanka
- ziemniaki sałatkowe
- musztarda
- czerwona cebula
- natka pietruszki


Wykonanie:

Ziemniaki gotujemy i kroimy w plasterki.
Dodajemy pokrojoną w półplasterki cebulę.
Doprawiamy rozrzedzoną musztardą i wszystko mieszamy.
Posypujemy pokrojoną natką.
Podajemy z podsmażoną kaszanką.

Podsumowując. Miasto pełne przepychu i bywa drogie, ale jeśli nie chcecie wypłukać portfela to reagujcie na dobrze Wam znane czerwone flagi :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz