Taki post z okazji 72 rocznicy, wyjątkowo hucznej w tym roku :) Wyjątkowo nie o polityce. Może nie wyjątkowo dla bloga, bo tu się nie zajmuję wielką polityką na rzecz bardziej przyziemnych spraw, ale wyjątkowo w sensie ogólnym :)
I tak wyjątkowo, nie będę pisał o tym czy powstanie było potrzebne czy nie oraz czy wiadomo było, że Sowieci nie pomogą albo i nie wiadomo. Wyjątkowo nie będę powielał mitów, które narosły, jak w okół każdego wielkiego wydarzenia historycznego, ani ich obalał. To i tak nie jest ważne, bo jak zginą ostatni powstańcy to historia zostanie napisana na nowo :) Jedyne co mogę napisać w tym temacie to wyrazić ogromny szacunek dla ludzi, którzy tam zginęli jako małe ofiary wielkich decyzji. Ludzi tych nie interesowała wielka polityka, oni byli po prostu zdenerwowani na całą zaistniałą sytuację i tą wzburzoną młodą krew wraz chęcią zmiany świata na lepszy skrzętnie wykorzystano w wygodnym fotelu. Co więcej i tu będę dość kontrowersyjny, dotyczyło to obu stron konfliktu, (może poza dirlewangerowcami, którym, to co robią sprawiało przyjemność). Niektórzy z uczestników, po wojnie, walczyli ramię w ramię w oddziałach Legii Cudzoziemskiej, zgodnie z artykułem 2 kodeksu honorowego tej formacji - Chaque légionnaire est ton frère d'arme, quelle que soit sa nationalité,
sa race, sa religion. Tu lui manifestes toujours la solidarité étroite
qui doit unir les membres d'une même famille.
Wraz z wyrazami szacunku żywię ogromną (może daremną, ale już taka jej natura), nadzieję, że młodzi ludzie wyciągną właściwe wnioski i nie będą dawać się podpuszczać w imię wielkiej polityki, niezależnie od systemu politycznego.
Co jedli tacy powstańcy? Co się dało. Początkowo nawet całkiem nieźle, choć sytuacja pozostawiała wiele do życzenia, ze względu na to, że trwała wojna i w miastach zasadniczo był problem z żywnością. Nawet rozsiane po całej stolicy ogródki działkowe nie załatwiły do końca problemu. Z czasem było gorzej, jednak chciałbym tu przytoczyć jedną ciekawą anegdotkę. Powstańcy zdobyli magazyn przecieru pomidorowego. Tak w jedna z uczestniczek przedstawia tą sytuację.
Mieliśmy kucharza, Jasia, który miał pseudonim „Kundys”. Żeby urozmaicić nam menu, gotował więc na zmianę: albo zupę pomidorową z makaronem, albo makaron z sosem pomidorowym.
Anna Cherbich "Dziewczyny z powstania"
To taki mały, przyjemny epizod, bo pomidory się skończyły i nadszedł głód. Mogłem zamieścić przepis na słynną zupę "plujkę", ale ta historia mnie urzekła. Tym bardziej, że wiele osób przygotowuje taki właśnie obiad, nie domyślając się jak wielką rolę odegrał w historii. Do tego jest to bardzo funkcjonalne dania, gdzie po dodaniu wody zamienia się w zupę niczym bigos w kapuśniak, z polskiego filmu "Czarodziej z Harlemu"
Składniki:
- makaron
- koncentrat pomidorowy
- woda
- dodatki (co popadnie, co w ręce wpadnie)
Wykonanie:
Makaron gotujemy. Koncentrat rozrabiamy z wodą, dodajemy ewentualne dodatki i mieszamy z makaronem.
Trudno mądrze skomentować nawet posiłek, który jedli Powstańcy ale akurat z jednej strony to zabawne z drugiej smutne.
OdpowiedzUsuń