Jak ktoś myślał, patrząc na niektóre moje przepisy, że już nie może być bardziej kryzysowo, to jednak może :) Założenie jest bardzo proste. Idziemy do piekarni i pytamy o stary chleb. Naturalnie musimy wzbudzić zaufanie, żeby sprzedawca nie wziął nas za agenta fiskusa ponieważ jak wiadomo art. 7 ust. 2 ustawy o podatku od towaru i usług mówi:
Przez dostawę towarów, o której mowa w art. 5 ust. 1 pkt 1, rozumie się również przekazanie przez podatnika towarów należących do jego przedsiębiorstwa na cele inne niż związane z prowadzonym przez niego przedsiębiorstwem, w szczególności:
1) przekazanie lub zużycie towarów na cele osobiste podatnika lub jego pracowników, w tym byłych pracowników, wspólników, udziałowców, akcjonariuszy, członków spółdzielni i ich domowników, członków organów stanowiących osób prawnych, członków stowarzyszenia,
2) wszelkie inne przekazanie towarów bez wynagrodzenia, w szczególności darowizny
1) przekazanie lub zużycie towarów na cele osobiste podatnika lub jego pracowników, w tym byłych pracowników, wspólników, udziałowców, akcjonariuszy, członków spółdzielni i ich domowników, członków organów stanowiących osób prawnych, członków stowarzyszenia,
2) wszelkie inne przekazanie towarów bez wynagrodzenia, w szczególności darowizny
- jeżeli podatnikowi przysługiwało prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego od tych czynności, w całości lub w części.
A potem kombinujemy jak zrobić coś z niczego ;)Składniki
- chleb
- jajko
- cebula
- przyprawy
Wykonanie:
Jedną kromkę kroimy w kostkę i prażymy na suchej patelni.
Z pozostałego chleba wyciągamy miąższ i dzielimy na dwie części.
Jedną wrzucamy do wody i gotujemy do momentu, aż się rozgotuje. Cebulę kroimy w kostkę i podsmażamy na lekko brązowy kolor. Dodajemy soli i majeranku.
Z drugiej części robimy kotlety. Chleb moczymy, dodajemy jajko i lekko podsmażoną drobno pokrojoną cebulę, a następnie panierujemy i smażymy.
Ktoś kto wymyślił tą zupę chciał podrobić grochówkę, dlatego bardzo ważna jest ta cebula i majeranek, a reszta według uznania. Sekret kotletów tkwi z kolei w dużej ilości pieprzu.
Wygląda na to, że jeśli chcę w tym roku jechać na wakacje, to powinnam zacząć wdrażać Twoje przepisy. Ta zupa pójdzie na pierwszy ogień.
OdpowiedzUsuńDobrze, że tylko o wakacje chodzi.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zrobiłam Twoje chlebowe "kotlety", bardziej przypominają placuszki w wersji z mnóstwem curry i są pyszne. Dziękuję za garść inspiracji i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń