Z władzą to jest tak, że pchają się do niej głównie socjopaci, gdyż tylko tacy odczuwają przyjemność z tego, że są na wyższej pozycji od innych. Żeby doprecyzować. Rozumiem, choć nie akceptuję, że ktoś chce być u władzy, bo chce więcej zarabiać, mieć kontakty, a nawet rozumiem, choć nie wierzę, że to się może udać, że ktoś idzie do władzy, żeby coś zmienić. Przez patologiczne mam na myśli jednostki, które chcą władzy dla władzy. Jako tacy są w stanie zrobić naprawdę dużo, żeby ją zdobyć i naprawdę mocno to przeżywają, kiedy się to nie uda. Zainteresowanych tematem odsyłam do klasyki Williama Szekspira pt. Makbet.
W każdym razie był sobie kiedyś taki cesarz Franciszek Józef I. Miał pod swoim panowaniem całkiem pokaźny teren w tym kawałek Polski. Zasłynął głównie tym, że jego żoną była słynna Sisi, której przedstawiciel ludu, jako, że nie było jeszcze wtedy internetu, postanowił zademonstrować swoje niezadowolenie w stosunku do monarchów i wbił jej narzędzie w serce. Jedni mówią, że był to pilnik inni, że dłuto. W każdym razie w Genewie możecie kupić koszulki z dłutem. Franciszek Józef miał swój wkład w gastronomię, bo na jego cześć wymyślono omlet cesarski, choć niektórzy twierdzą, że wymyślono go dla żony. Bezpośrednim spadkobiercą tronu był syn, który też zginął. Kolejny był brat, który nie dożył objęcia tronu, ale miał syna Franciszka Ferdynanda, który był młody i nie mógł się doczekać objęcia władzy po swoim wuju. Niestety wuj żył dłużej niż się spodziewano, co frustrowało arcyksięcia. Na szczęście guwernerem u niego w domu był słynny czeski wynalazca Jára Cimrman, który postanowił w pewien sposób złagodzić ból swojego pracodawcy. Tak się składa, że Jára podczas swoich licznych podróży, współpracował chwilę z Ebenem Nortonem Horsfordem i razem opracowali recepturę proszku do pieczenia. Następnie Czech wracając do ojczyzny zawitał do Bielefeld, gdzie gościł u swojego znajomego, spożywczego wynalazcy Augusta Oetkera, któremu podsunął pomysł jak może skorzystać z wyników jego pracy, a mianowicie, żeby sprzedawać proszek do pieczenia w małych opakowaniach, które byłyby odpowiednie dla 1 kg mąki. Podczas służby u Franciszka Ferdynanda, Jára postanowił wykorzystać swój wynalazek i zrobił swoją wersję nieco uboższą (ja bym powiedział "kryzysową"), bo adekwatną do zajmowanego stanowiska, omletu cesarskiego, gdyż tamten był zarezerwowany tylko dla cesarza. Tą wersję nazwał omletem arcyksiążęcym.
Franciszek Ferdynand miał okazję poćwiczyć jak to jest być władcą i podczas swojego publicznego wystąpienia, zgadnijcie co? Został zastrzelony - takie czasy. To pociągnęło za sobą łańcuch zdarzeń, ale to już inna historia.
W każdym razie był sobie kiedyś taki cesarz Franciszek Józef I. Miał pod swoim panowaniem całkiem pokaźny teren w tym kawałek Polski. Zasłynął głównie tym, że jego żoną była słynna Sisi, której przedstawiciel ludu, jako, że nie było jeszcze wtedy internetu, postanowił zademonstrować swoje niezadowolenie w stosunku do monarchów i wbił jej narzędzie w serce. Jedni mówią, że był to pilnik inni, że dłuto. W każdym razie w Genewie możecie kupić koszulki z dłutem. Franciszek Józef miał swój wkład w gastronomię, bo na jego cześć wymyślono omlet cesarski, choć niektórzy twierdzą, że wymyślono go dla żony. Bezpośrednim spadkobiercą tronu był syn, który też zginął. Kolejny był brat, który nie dożył objęcia tronu, ale miał syna Franciszka Ferdynanda, który był młody i nie mógł się doczekać objęcia władzy po swoim wuju. Niestety wuj żył dłużej niż się spodziewano, co frustrowało arcyksięcia. Na szczęście guwernerem u niego w domu był słynny czeski wynalazca Jára Cimrman, który postanowił w pewien sposób złagodzić ból swojego pracodawcy. Tak się składa, że Jára podczas swoich licznych podróży, współpracował chwilę z Ebenem Nortonem Horsfordem i razem opracowali recepturę proszku do pieczenia. Następnie Czech wracając do ojczyzny zawitał do Bielefeld, gdzie gościł u swojego znajomego, spożywczego wynalazcy Augusta Oetkera, któremu podsunął pomysł jak może skorzystać z wyników jego pracy, a mianowicie, żeby sprzedawać proszek do pieczenia w małych opakowaniach, które byłyby odpowiednie dla 1 kg mąki. Podczas służby u Franciszka Ferdynanda, Jára postanowił wykorzystać swój wynalazek i zrobił swoją wersję nieco uboższą (ja bym powiedział "kryzysową"), bo adekwatną do zajmowanego stanowiska, omletu cesarskiego, gdyż tamten był zarezerwowany tylko dla cesarza. Tą wersję nazwał omletem arcyksiążęcym.
Franciszek Ferdynand miał okazję poćwiczyć jak to jest być władcą i podczas swojego publicznego wystąpienia, zgadnijcie co? Został zastrzelony - takie czasy. To pociągnęło za sobą łańcuch zdarzeń, ale to już inna historia.
Składniki:
- mąka
- cukier
- proszek do pieczenia
- powidła śliwkowe
Do mąki dodajemy tyle wody, aby powstało nam gęste, ale lejące się ciasto. Dodajemy trochę cukru i proszku do pieczenia według wskazań doktora Augusta Oetkera. Wylewamy na rozgrzaną patelnię i smażmy pod przykryciem na małym ogniu, aż urośnie i się przyrumieni od spodu. Rozrywamy omlet na patelni za pomocą drewnianej łyżki, przewracamy na kawałki i jeszcze chwilę smażymy. Podajemy z powidłami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz