Dla kogoś kto dojrzewał w latach 90-tych Sarajewo było czymś co przewijało się przez wiadomości telewizyjne do roku 1995. Nie dość, że przechodziło najdłuższe oblężenie w nowożytnej historii, to jeszcze odgrywało ważną rolę w konfliktach zbrojnych w XX wieku.
Od początku. Najpierw został tam zastrzelony książe Franciszek Ferdynand, który zasłynął tym, że guwernerem u niego był najsłynniejszy Czech Jára Cimrman. Nie mógł się doczekać, aż przejmie władzę po swoim wuju. Pojechał w ramach zastępstwa i brutalnie się przekonał, co oznacza pełnić funkcję publiczną. Oczywiście, miejsce w którym to się stało jest porządnie zaznaczone, a nawet możecie stanąć w tym miejscu i sobie zasymulować zamach.
Potem, Austria chciała przeprowadzić dochodzenie, ale wykluczając lokalne władze. Lokalsi się nie zgodzili i wybuchła wojna. Wtedy nazwana "Wielką", a potem "Pierwszą Światową". Oczywiście wojna i tak by wybuchła, ale o tym, to akurat uczycie się na historii.
Po wojnie, żeby zrobić mocny region, wszystkie słowiańskie ekipy, czyli katolicka, muzułmańska i prawosławna się skrzyknęły i zrobiły sobie państwo nazywając je "Państwem Słowian Południowych" w sensie Jugosławia. O tym już mało będziecie czytać. Problem był taki, że prawosławni chcieli rządzić, a im bardziej inni chcieli równości, tym bardziej prawosławni dokręcali śrubę.
Potem wybuchła "Druga Wojna Światowa" i Niemcy najechali Jugosławię. Katolicy dogadali się z Niemcami. Prawosławni chcieli bić Niemców, ale też się czasem dogadywali. Przy czym jeszcze katolicy zbudowali obozy koncentracyjne dla prawosławnych, gdzie wybijano na tak ciekawe sposoby, że nawet Niemcy byli w szoku.
Powstała też partyzantka pod szyldem komunistów, która miała jedną zasadę. Nie ważne w co lub kogo wierzysz, jak chcesz bić Niemców, to zapraszamy. Tak zebrali największą ekipę, która sama wyzwoliła się od Niemców nie wpuszczając ZSRR i tym samym unikając okupacji tych drugich. Było tam tak liberalnie, że nawet Polscy katolicy, mieli tam silną reprezentację też się przyłączyli, bo z tymi było im po drodze najbardziej, mając później na swoim sztandarze krzyż.
Ekipa była tak silan i tak niezmienna, że Alianci wyposażali ich w broń. Ostatecznie była to jedyna partyzantka, która miała flotę i lotnictwo.
Symbole ku czci bohaterów II WŚ są niemal wszędzie. Najsłynniejszy w Sarajewie, to Vječna Vatra, który jak sama nazwa wskazuje cały czas się pali.
Przywódca partyzantów Tito, przejął władzę po wojnie, ale bardzo szybko poróżnili się ze Stalinem. Stalin wywalił go ze swojej bandy, a sam Tito dokonał u siebie dekomunizacji i stalinowców pozamykał tam, gdzie wcześniej zamykał kolaborantów (oczywiście te resztki, które przeżyły). Potem dogadywał się z Zachodem ostatecznie został sojusznikiem NATO, ale tylko sojusznikiem, obierając tzw. "Trzecią drogę", najlepiej dogadując się z państwami, którym nie po drodze był ZSRR, ani USA. USA jednak ładowało kasę w sojusznika ... do czasu.
Coś co początkowo miało być reżimem z każdym rokiem było coraz bardziej liberalne, a docelowo miało być czymś na kształt znanej z programu naszej rodzimej Solidarności "Samorządnej Rzeczpospoitej". Najmocniej tępione były ruchy separatystyczne.
Zresztą Tito cieszy się ogromną estymą. Tu Cafe TITO, znajdujące się koło alei Snajperów.
Jest też muzeum Tito, do którego polecam pójść każdemu, żeby zobaczyć, jak działa muzeum w pełni zautomatyzowane.
Potem Tito umarł i zaczęły znów do głosu dochodzić różne ciekawe interpretacje narodów. Ogólnie koncepcja narodu, to ogólnie taka bajka wymyślona w XIX wieku, ale czasem może się jeszcze gdzieś zaczepić w jakiś tam tradycjach. Tutaj tych tradycji nie było więc podzielono się po kluczu religii.
Jeszcze w międzyczasie zorganizowano igrzyska zimowe, żeby światu pokazać, że po śmierci Tito nie jest tak źle.
Ślady igrzysk widać wszędzie.
Z czego największą atrakcją jest obecnie nieczynny już tor bobslejowy.
Potem opadła żelazna kurtyna, zmieniły się układziki na świecie, USA przestało utrzymywać sojuszniczą armię, a armia była ogromna i nie miała co robić. Wybuchła wojna. Najpierw pierwsza i krótka. Słowenia powiedział, ze chce być sama. Wysłano wojsko w ramach operacji policyjnej, ale mądrzy Słoweńcy nieźle ich taktycznie rozegrali i wojsko odpuściło.
Potem pozostali katolicy myślą sobie tak: "Ci prawosławni się za bardzo panoszą, pewnie chcą zrobić to samo co przed wojną, czyli rządzić wszystkimi. My też wymyślamy własne państwo". Narysowali kreskę, ale w ramach kreski znaleźli się też jacyś prawosławni. Prawosławni z kolei myślą tak: "Pewnie zrobią to samo z nami, co w czasie drugiej wojny". Tym bardziej, że katolicy nie tylko nie przeprosili za wojnę, ale nawet twierdzili, ze spoko. Do tego na flagę dali sobie swój faszystowski symbol. Teraz wyobraźmy sobie, że po zjednoczeniu Niemcy wrzucają na flagę swastykę i co wtedy myśli Polska. Prawosławni wjechali, wybuchła druga wojna i tym razem było ostrzej. Zabrali im kawałek ziemi.
Byli jeszcze muzułmanie, którzy myślą, skoro wszyscy chcą swojego państwa to my też. Pokojowo nastawiony profesor filozofii został prezydentem i myślał, że pójdzie pokojowo. Nie poszło i wybuchła trzecia wojna. Prawosławni ich najechali i zaczęli przeprowadzać czystki. katolicy zresztą też. Muzułmanie byli w najgorszej pozycji, bo stosunkowo najtrudniej było ich wyposażyć w broń. Katolicy mieli broń z Europy zachodniej, prawosławni od Rosji, ale też od Izraela, który nie chciał muzułmańskiego państwa w Europie, a muzułmanie dopiero po czasie dostali broń z Bliskiego Wschodu, wraz z ochotnikami.
Sam prezydent Alija Izetbegović, z uwagi na swoje poglądy był taki bohaterem dla Zachodu, który nawet się trochę cieszył, że nie powstanie mu państwo muzułmańskie pod nosem. Nawet mimo tego, że to byli Słowianie, jak cała reszta, ale ile można nadstawiać tyłka. Zgadnijcie co :) Alija się zradykalizował, a po wojnie, w ramach nagrody dla ochotników, przekazał trochę czystych paszportów, dzięki czemu mogli zostać obywatelami Bośni. Choć czasami było z nimi więcej szkody niż pożytku, bo nie mówili po jugosłowiańsku.
Prawosławni oblegali Sarajewo od czasu do czasu bombardując miasto. Generalnie wojsko ma ograniczone możliwości czystek, więc stosuje się taktykę czyste publicznych. Zabija się i gwałci tak, aby każdy widział, wtedy inni dobrowolnie opuszczają teren.
Co działo się w mieście przypominają różne muzea.
Oblężenia:
Ludobójstwa:
I wojennego dzieciństwa, które nie ogranicza się tylko do Sarajewa, ale wystawa cały czas się zmienia. Obecnie są tam też eksponaty z Ukrainy i Palestyny.
Co jeszcze się działo, czyli przestępczość, różne bojówki, interesy ONZ to już wiedzą tylko mieszkańcy.
Miasto było codziennie bombardowane i odcięte od świata, więc brakowało wszystkiego. ONZ czasem coś przywoził drogą lotniczą, a czasem wstrzymywał. W pewnym momencie mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce i aby jakoś sobie poradzić z blokadą wykopali kilkusetmetrowy tunel z miasta do terenów nieokupowanych. Z jakiegoś powodu kopanie tunelu było objęte tajemnicą nawet przed siłami ONZ :)
Jest tam teraz muzeum, ale najgorsze w jakim byłem i osobiście nie polecam, bo tunel to jedyne co tam jest. Reszta na siłę i to co zobaczycie gdzie indziej. Do tego masa ukrytych kosztów. Już sam bilet relatywnie drogi, ale jeszcze dopłata za parking i dopłata za informację zeskanowaną pod QR kodem. Aha, no i na posesji obok biegają dogi kanaryjskie, które nauczyły się ja opuszczać. Szkoda czasu i pieniędzy, serio W Żaganiu macie znacznie lepszy tunel i dużo taniej.
Czystki to nie tylko ludzie. To jeszcze kultura, dlatego wojska prawosławne podpaliły bibliotekę. Budynek został odbudowany, ale książki poszły z dymem.
Jednym z symboli miasta podczas wojny jest tzw. Aleja Snajperów. Tu wojska prawosławne były najbliżej, a i cywile byli najbardziej odsłonięci, dlatego poruszanie się tędy można było rozpatrywać w kategoriach sportu ekstremalnego. Na zdjęciu stare barykady, pomniki upamiętniające jeszcze II WŚ.
Okoliczne budynki najmocniej postrzelane. U góry zamurowane stanowiska snajperskie obrońców miasta.

W centrum jest działający rynek warzywno-owocowy.
Twierdzi się, że pocisk, który spadł na niego i zabił ponad 60 osób był bodźcem do nacisków państw NATO do zakończenia wojny. Nawet ONZ już tracił cierpliwość. Koło alei snajperów doszło do bitwy pomiędzy siłami prawosławnymi, a Francuzami, którzy nie czekali na klepnięcie akcji przez ONZ. Po tej akcji prawosławni unikali strzelania do Francuzów.
Na zdjęciu to miejsce, zaznaczone tzw. czerwoną różą. Tak zaznaczano miejsca gdzie w wyniku ostrzału artyleryjskiego zginęło co najmniej kilka osób.

W każdym razie układ, który podpisano, miał za zadanie szybko przerwać wojnę dlatego przypieczętował prawosławne czystki wyznaczając granicę tam gdzie była linia okupacji, a także miał być tworem tymczasowym dzieląc państwo na Republikę Serbii i Federację Bośni i Hercegowiny. Powstał taki potworek, który jest najbardziej zbiurokratyzowanym państwem w Europie. Nie mówimy tu o oddolnym samorządnym społeczeństwie obywatelskim, mówimy o wielu organach prawie centralnych. Miało być na chwilę, ale politykom z każdej strony to pasuje i za każdym razem jak dochodzi do jakiś protestów, to politycy straszą konfliktem religijnym, byle tylko zachować biurokratyczny status quo :) Skąd to znamy :)
Poza tym jak się żyje w Sarajewie? Masę turystów i handlowa starówka.
Podzielona linią pomiędzy architekturą turecką (wschodem), a austriacką (zachodem).
Aha, no i wszędzie pod górę :)
Na jednym ze wzgórz stoi obserwatorium kosmiczne. Niegdyś nowoczesne, niestety zniszczone podczas wojny wraz z archiwum.

Danie, które Wam przedstawię, to prosta klasyka kuchni pogranicza. Dostępne niemal wszędzie.
Składniki:
- pomidory
- marchewki
- cebula
- papryka
- papryka w proszku
- groszek
- ziemniaki/ryż/kaszka kukurydziana
Wykonanie:
Cebulę pokroić i podsmażyć.
Dosypać papryki i zasmażyć lekko.
Dolać wody i resztę warzyw i dusić pod przykryciem na małym ogniu.
Podawać z ryżem lub ziemniakami, polentą, albo pieczywem.
Ogólnie bardzo ładne miasto. Nie za duże, nie za małe. Pełno ciasnych i stromych uliczek, więc jeździ się ciężko, ale w Bośni jest kulturka. Jedyne, kiedy zostaje się obtrąbionym, to jak się zamuli na zielonym, bo liczy się czas. Cała reszta, naginanie przepisów, ale bezpiecznie. Jak Wy nagniecie, to też olewka. W Republice Serbii już bardziej jak w byłym ZSRR. naginanie, ale jak Wy nagniecie, to awantura i road rage. Sam miałem jedno z lokalnym czetnikiem :) Drożej niż w Czarnogórze, ale taniej niż w Mostarze. Ludzie bardzo mili.
Pamiętajcie tylko, żeby mieć zapas gotówki lokalnej. Idealnie jak jest możliwość zapłaty w euro bo liczą 1 euro = 2 marki. Lepiej niż w kantorze, gdzie 1 euro = 1,97 marki. Za to nie zawsze można w euro. Nienawidzą kart, no bo w końcu kraj skorumpowany, a to ewidencja. Nawet jak Wam powiedzą, że można płacić kartą, to nagle się okazuje że terminal nie działa itp :)
Pełno podróbek. jak pojedziecie w oryginalnych ciuchach, to i tam Wam nikt nie uwierzy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz