niedziela, 23 lutego 2025

Chipsy z kiszonej marchewki - idealna przekąska do filmu

W kinie byłem, na nowym "Nosferatu", oczywiście studyjnym, a nie jakimś multipleksowym szajsie. Jak bardzo jestem zniesmaczony faktem, że w przeciwieństwie do oryginalnej książki Brama Stokera, gdzie wampir był tylko zwykłym drapieżnikiem bez wyższych uczuć, w filmach zaczęto robić z niego romantyka, co zaowocowało całymi, nawet seriami, filmów zmierzchopodobnych, już kiedyś pisałem. "Nosferatu, eine Symphonie des Grauens" , który przypominał do złudzenia dzieło Brama Stokera, ale de facto nim nie był z powodu praw autorskich, w sumie rozpoczął ten trend i od tej pory mamy zakochane wampiry.

Ten w sumie nie przełamał konwencji. W skrócie. Historia jakich wiele. Małolata zachwyciła się dużo starszym bogatym chłopem i przeżywanymi z nim przygodami natury erotycznej. Po latach znalazła sobie męża bliższego swojego wieku jak konwenanse nakazują. Niestety tamten lepiej zaspokajał jej potrzeby seksualne, tym samym, ani ona nie może o nim zapomnieć, ani on nie odpuszcza, skoro ona o nim myśli. Jest tak rozdarta pomiędzy jednym, a drugim, że ostatecznie doprowadza to do tragedii.

Wampir o imieniu Orlok (jak ktoś grał w Castlevanię, to tam był Orlox), w niczym nie przypomina pięknych wampirów, w których kochają się nastolatki. Jest to żywy trup z wąsami i strojem sarmaty o poważnych ubytkach w ciele, jak na trupa przystało. Swoją drogą nawiązanie do sarmatów, którzy twierdzili, że są wyższą rasą niż Słowianie (chłopi) spijającego krew dość ciekawe. Do tego strój symbolizuje wszystko czym gardzą na rozwiniętym zachodzie skąd przybywa posłaniec Thomas.

Niesamowite zdjęcia z zatłoczonych ulic i jeszcze lepsze w rumuńskiej gospodzie. Podobnie jak w poprzedniej wersji, folklor odgrywa ważną rolę. Świetna scena z uczty, gdzie Thomas zacina się nożem i wampir widzi krople krwi. Zbliżenie na oczy, zupełnie jak 100 lat temu. Zdjęcia to najmocniejsza strona filmu, dlatego warto oglądać go w kinie. Tanie sztuczki jump scare były już po czasie irytujące. Oczywiście nieoceniony Willem Dafoe, który zawsze będzie mi się kojarzył z uśmiechem sierżanta Eliasa podczas palenia Marihuany z lufy Remingtona 870. 

Miałem dużo marchewki z kontenera, to postanowiłem przerobić, nauczony doświadczeniem, by nie kroić za grubo.

Składniki:
- marchewka
- sól
- czosnek


Wykonanie:

Marchewkę obieramy i ścieramy na tarce na bardzo cienkie plasterki. Możemy kroić, ale tak jest szybciej.
Wrzucamy do słoika z kilkoma ząbkami czosnku i zalewamy gorącą wodą z solą. Proporcje - łyżka soli na litr wody.
Po tygodniu jest gotowe. Idealne do filmu zamiast niezdrowych chipsów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz