wtorek, 15 listopada 2022

Kaługa łemkowska

Z uwagi na to, że w góry nie chodzę zdobywać wysokie szczyty, a raczej szukam spokoju region Beskidu Niskiego wydał się idealny. Tym bardziej, że region jest również historycznie ciekawy. Tragicznie ciekawy, ściślej rzecz biorąc. 
Zamieszkiwali tu Łemkowie. O Łemkach i o walce o oszczypka, którą przegrali z Podhalem zanim w ogóle się zaczęła, pisałem już tutaj. Przypomnę tylko, że to taka grupa etniczna, która identyfikowała się jako Rusini. Nie mylić z Rosjanami. Z uwagi na to, że dla władz PRL wszystko co posługiwało się cyrylicą to всё равно, dlatego uznano, że muszą wyjechać na teren ZSRR. Większość, w wyniku propagandy wyjechała dobrowolnie, a resztę, po akcji "Wisła", która miała na celu wywalenie z południowo-wschodniej Polski podejrzanych o wspieranie UPA, wywieziono w różne miejsca pod przymusem. Pamiętajmy, że paranoja związana z UPA, była wtedy jeszcze silniejsza niż teraz, więc samo rusińskie pochodzenie wystarczyło. W każdym razie, to co po nich zostało, a było niepotrzebne kolejnym lokatorom, również zniszczono. Rozebrano, albo spalono. Wspaniałomyślnie pozostawiono tylko cmentarze i symbole sakralne, choć cerkwie rozebrano. W ten sposób zniknęło z powierzchni ziemi trochę wsi, ale jak dobrze poszukacie to znajdziecie miejsca, w których kiedyś stały. Tym bardziej, że niektórzy zadbali o właściwe ich oznaczenie w postaci takich oto symbolicznych drzwi.


Idąc tym szlakiem. Możecie zobaczyć drzwi we wsiach Radocyna, Długie, Nieznajowa i Czarne. Jedna się da otworzyć, inne są zablokowane. Nie wiem, po jakim kluczu (hehe).


Już w koniecznej, przy słowackiej granicy, gdzie możecie obejrzeć były posterunek SG możecie zobaczyć dwujęzyczne nazwy. Zwrócicie uwagę, że alfabet różni się trochę od tego, z którym zazwyczaj macie do czynienia przy kontaktach z ludźmi ze wschodu.



Co jest charakterystyczne dla regionu? Bobry. Jest ich tam mnóstwo. pamiętajcie, że bobry są bardzo płochliwe, także zobaczenie takowego wymaga nie lada cierpliwości, ale jest ich tam tyle, że cierpliwość na pewno zostanie wynagrodzona.



Zasadniczo domy były wtedy drewniane, ale było kilka ważnych budynków i ślady takowych widać po dziś. Jak ta piwnica w Radocynie.



Taki widok jak ten w Długie. Będzie czymś powszechnym. Dojdziemy jeszcze do tego skąd tam tyle krzyży, bo są odcinki, gdzie są co kilkaset metrów.



Dojście do Długie jest w miarę ok, bo jest wygodny most. Uwierzcie mi. O tej porze roku docenicie mosty. We wsi, o ile można ją jeszcze tak nazwać, jest cmentarz. Na tym grobie widać jaką drogę przebyli ojej niegdysiejsi mieszkańcy.


Niektórzy powiedzieliby, że to, iż krzyż złamał się właśnie pod dębem jest dość wymowne :)


Generalnie w Czarne, polecam zejść trochę ze szlaku żaby ominąć rzeki. Ja tego nie zrobiłem i przekonałem się, że forsowanie rzek o tej porze roku jest kłopotliwe i mało komfortowe :)
We wsi Czarne widać też fundamenty, a także większy cmentarz. Jeśli macie wątpliwości, czy możecie na niego wejść, to szlaban z kolcami powinien do Was przemówić :)


Dalej jest zagajnik i pomnik ku czci ofiar Thalerhofu. Był to mało znany obóz koncentracyjny i pierwszy w Europie wybudowany przez Austriaków. Oficjalnie dla wszystkich, którzy nie podpadali pod austriacką narrację, a klasycznie wywieziono tam głównie inteligencję. Z uwagi na to jak modny stał się etos zaborcy austriackiego, raczej o tym nie słyszeliście mimo, że było tam około 15 000 więźniów, z wszelkimi honorami uczestnictwa w "turnusie" na takim obozie, czyli głód, egzekucje itp. Na pewno jestem jedynym kucharzem, od którego to usłyszycie, IYKWIM :)


Napis na tym krzyżu może sugerować, dlaczego jest tu ich tak dużo. Znajduje się na nim oznaczenie fundatora, dlatego możnaby przypuszczać, że były to krzyże pokutne. Czyli jak to w skrócie działa?
- Psze księdza, mordowałem, gwałciłem i kradłem.
- Jeśli w interesie kościoła to nie ma problemu.
- We własnym.
- OK, to postaw krzyż i będziesz z Bogiem kwita.


Natomiast zasadniczo, na świecie, to region słynie z tego, że była tu największa bitwa frontu wschodniego podczas I Wojny Światowej. O czym przypominają takie tablice jak ta.


A także nekropolie. W tym najsłynniejsza nr 51, do której, żeby się dostać, trzeba się trochę wdrapać.



Z ciekawostek, na górze Piwane, którą ciężko znaleźć na Google, a która znajduje się pomiędzy wioskami Pstrążne, a Ropica Górna znajdują się tajemnicze głazy z jeszcze bardziej tajemniczymi symbolami i zegarem słonecznym.


Bardzo ciężko to znaleźć, dlatego zostawię Wam tutaj możliwie jak najbardziej precyzyjne wskazówki :)



Bobrów nie udało się sfotografować, bo są bardzo płochliwe, za to macie tu inne przedstawicielki fauny wodnej :)


Największe okoliczne miasto to Gorlice, które zasłynęło tym, że mieszkał tam Ignacy Łukasiewicz, którego, Szanowny Czytelniku znać powinieneś, już wyjaśniam dlaczego. Generalnie mówi się o nim, że wynalazł lampę naftową, co musisz przyznać, Drogi Czytelniku, nie jest jakieś osiągnięcie godne zapamiętania, gdyż nikt już takowych nie używa. Właśnie, bo o tym czy wynalazca był "wielki", czy "niewielki" świadczy to ilu ludzi, poza jego miejscem zamieszkania, skorzystało z jego osiągnięcia i czy dalej z niego korzysta. Oprócz tego, że Łukasiewicz zbudował pierwszą kopalnię (tak kopalnię) ropy naftowej, to prowadzili badania nad destylacją ropy naftowej, a był to proces trudny (znaleźć na tyle lekki surowiec żeby się palił, ale na tyle stabilny, żeby nie wybuchł) i bardzo niebezpieczny uzyskując tym samym naftę, która jeszcze wtedy nie była specjalnie przydatna. Jako człowiek, który uważał, że osiągnięciami nauki należy dzielić się ze społeczeństwem, podzielił się wynikami z Rockefellerem, który później zbił na tym majątek. Łukasiewicz, oprócz tego, że ładował pieniądze w region, to jeszcze był działaczem niepodległościowym. W każdym razie, w Gorlicach, jego ślady można spotkać na każdym kroku, bo oprócz tego, ze tam mieszkał, zapalił tam pierwszą na świecie uliczną latarnię na naftę.





Jest taka teoria spiskowa, że z matrixu można było uciec tylko przez budkę i dlatego teraz nie ma budek telefonicznych. Jak większość teorii spiskowych tak i ta nie ma nic wspólnego z prawdą, bo z matrixu można było uciec też przez inne telefony, a poza tym budki też są, czego dowodem jest ta stylizowana na aptekę Łukasiewicza.


Gorlice zostały żartobliwie nazwane "Małe Palermo", bo wszędzie są pizzerie, natomiast odwiedziłem bardzo ciekawy lokal, który wygląda jakby się nic nie zmienił od 30 lat. Od 30 lat ma pewnie tych samych klientów. Piwo jest tam tanie i jest to jedno z niewielu miejsc, w których można palić. Nie palę, ale ciekawie :)


Coś z czym się tam spotkałem, a co było dla mnie bardzo ciekawe i to z ogromnym potencjałem to kaługa. W ogóle fermentowane rzeczy są ciekawe, ale takiego zastosowania jeszcze tu nie było. Taki swoisty twarożek do naleśników, tylko, że bez mleka. Wygląda jak kał, smakuje jeszcze lepiej :)

Składniki:

- mąka gryczana
- woda
- owoce


Wykonanie:

Mąkę mieszamy dobrze z wodą w stosunku 1:2. Mieszając, doprowadzić do wrzenia. Dodać trochę owoców, np. startego jabłka i odstawić pod szmatką w ciepłe miejsce na 2 dni, żeby sfermentowało. Po dwóch dniach gotować 1-1,5 h na wolnym ogniu, mieszając, żeby nie przywarło. Podawać z blinami.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz