Kilka lat temu wygrałem mistrzostwa Śląska w grillowaniu wykorzystując ciepło wydzielane przez silnik samochodu o czym pisałem tutaj. O wykorzystaniu ciepła wydzielanego przez zmywarki, do celów kulinarnych słyszałem już od dawna i postanowiłem w końcu wykorzystać to urządzenie do przygotowania jedzenia. Zbierałem się długo, bo musiałem dobrać odpowiedni przepis, gdyż nie wszystko dochodzi przez 2 godziny w temperaturze 70 stopni Celsjusza. Szczerze mówiąc sam nie wiedziałem co, ale wybrałem coś co generalnie szybko się gotuje, czyli czerwoną soczewicę. Natomiast nie powiem, żebym był specjalnie zadowolony z efektów, ale źle nie było.
Postanowiłem zrobić proste jednogarnkowe danie z soczewicy, które umieściłem w specjalnym naczyniu odpornym na czynniki zewnętrzne, w postaci środków czyszczących :)


Zmywarka, tak jak i pralka automatyczna, są NIEEKONOMICZNE !!!
OdpowiedzUsuńTemat "przewałkowany" wielokrotnie z obeznanymi ludźmi. Amen.
Przy okazji, można w różny sposób oszczędzać/skracać czas przygotowania potraw itd. Bawiłem się w "to" swego czasu, ale tryb życia (nagłe zwroty sytuacji) itd. nie konweniują tak do końca z moim życiem.
Więc "wynalazki" pozostają uśpione, aby czasem nie generowały strat.*
*Trza by kołkiem w domu siedzieć :-(
Pies
Przy okazji, jak (znów) natknąłem się na ten wpis, dodam co mi "sklercia" oddała :-) Dotyczy oszczędności energii.
OdpowiedzUsuńCzajnik z kranówką stawiam (w sezonie grzewczym) wieczorem na kaloryferze. Rano mam skrócony czas uzyskania wrzątku no i ciut mniej spalonego gazu. To samo można poczynić z wodą pod moczenie strączkowych i w ogóle, po opróżnieniu czajnika, lać lodowatą kranówkę w METALOWY czajnik, tak czy siak. Woda ogrzeje się również od gorącego gara na sąsiednim palniku, gdzie gotujemy jakąś strawę (ciepłe powietrze) czyli działa fizyka (konwekcja i promieniowanie cieplne).
To się robi "samo" :-)
Ja idę bardziej w kierunku oszczędności czasu (Czas to pieniądz!) :-)
A jak odzyskać ciepło od gorącego gara i przyspieszyć spożycie ugotowanej potrawy? Pakujemy gorący gar do miednicy z kranówką i zdejmujemy skarpetki, lekko mieszamy co jakiś czas zawartość i kosztujemy, sprawdzając temperaturę zupki. Gdy optymalna, nalewamy na talerz, wkładamy nogi do miednicy i zabieramy się do degustacji zupki.
W jednym czasie mamy wymoczone stopy i spożyty posiłek :-)
To nie koniec! Następnie korzystamy z WC i spłukujemy fekalia wodą z moczenia stóp. :-)
Prawda, jak można "CHRONIĆ ZIEMIĘ" przed tym szkodnikiem po drugiej stronie lustra? :-) Aż "mną trzęsie" jak słucham/czytam, gdy DEBILE pouczają innych, myląc: ekonomię z ekologią !!!
Pies